tag:blogger.com,1999:blog-68498490825962803142024-03-13T05:25:10.995-07:00Fale złota i srebra rozproszą się na słonym dnie, ruszajmy więc na sam koniec bezkresnego oceanu.synnehttp://www.blogger.com/profile/01096889333755224962noreply@blogger.comBlogger17125tag:blogger.com,1999:blog-6849849082596280314.post-65169852744595366892017-07-02T01:56:00.001-07:002017-07-02T01:57:31.530-07:00Wakacyjna Wymiana One Piece'owa<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b>WAKACYJNA WYMIANA ONE PIECE’OWA<o:p></o:p></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div class="MsoNormal">
Mam przyjemność ogłosić, iż z dniem dzisiejszym otwieram
możliwość zgłoszeń do Wakacyjnej Wymiany One Piece’owej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jako że Gwiazdkowa Wymiana osiągnęła całkiem niezłą
frekwencję, razem z Ayo wpadłyśmy na pomysł zorganizowania jej letniej
odpowiedniczki. Zmieniają się jednak pewne zasady.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po pierwsze: temat. Oczywiście, dotyczy wakacji naszych
kochanych bohaterów. Do wyboru jest pięć kategorii:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpFirst" style="mso-list: l1 level1 lfo2; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->1.<span style="font-size: 7pt; font-stretch: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Słomiani na wakacjach<o:p></o:p></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="mso-list: l1 level1 lfo2; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->2.<span style="font-size: 7pt; font-stretch: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Wybrana załoga na wakacjach lub ogólnie, piraci
na wakacjach<o:p></o:p></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="mso-list: l1 level1 lfo2; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->3.<span style="font-size: 7pt; font-stretch: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Marynarka na wakacjach<o:p></o:p></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="mso-list: l1 level1 lfo2; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->4.<span style="font-size: 7pt; font-stretch: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Marynarka i Słomiani na wakacjach – co by było,
gdyby się spotkali?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpLast" style="mso-list: l1 level1 lfo2; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]-->5.<span style="font-size: 7pt; font-stretch: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;">
</span><!--[endif]-->Rewolucjoniści na wakacjach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
+ BONUS<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Dla odważnych świat należy! Dodatkowym tematem, na który
można napisać, jest wybrana przez siebie teoria dotycząca One Piece – własna lub
czyjaś inna (dobrze by było podać autora, ale nie koniecznie).<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po drugie: sposób obdarowywania. Chciałabym, aby każdy z Was
wspomniał, o kim chciałby przeczytać opowiadanie. Wtedy postaramy się dobrać życzenia do osoby.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pozostałe sprawy organizacyjne:</div>
<div class="MsoListParagraphCxSpFirst" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-family: "wingdings"; mso-bidi-font-family: Wingdings; mso-fareast-font-family: Wingdings;">ü<span style="font-family: "times new roman"; font-size: 7pt; font-stretch: normal; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]-->Liczba słów – minimum 800, górny limit
nieokreślony<o:p></o:p></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-family: "wingdings"; mso-bidi-font-family: Wingdings; mso-fareast-font-family: Wingdings;">ü<span style="font-family: "times new roman"; font-size: 7pt; font-stretch: normal; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]-->Dozwolone AU i crossovery<o:p></o:p></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-family: "wingdings"; mso-bidi-font-family: Wingdings; mso-fareast-font-family: Wingdings;">ü<span style="font-family: "times new roman"; font-size: 7pt; font-stretch: normal; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]-->W zgłoszeniu proszę wspomnieć, co jest się w
stanie napisać, a czego nie, a także możliwie nielubiane postacie (nie
krzywdźmy się pisaniem o kimś, kogo nie lubimy)<o:p></o:p></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-family: "wingdings"; mso-bidi-font-family: Wingdings; mso-fareast-font-family: Wingdings;">ü<span style="font-family: "times new roman"; font-size: 7pt; font-stretch: normal; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]-->Zgłoszenia można wysyłać do 05.07.2017r. na
adres <a href="mailto:wakacyjna.wymiana@gmail.com">wakacyjna.wymiana@gmail.com</a><o:p></o:p></div>
<div class="MsoListParagraph" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-family: "wingdings"; mso-bidi-font-family: Wingdings; mso-fareast-font-family: Wingdings;">ü<span style="font-family: "times new roman"; font-size: 7pt; font-stretch: normal; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]-->Termin wysłania prac – 19.07.2017r. godz. 23:00<o:p></o:p></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-family: "wingdings"; mso-bidi-font-family: Wingdings; mso-fareast-font-family: Wingdings;">ü<span style="font-family: "times new roman"; font-size: 7pt; font-stretch: normal; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]-->Przed wysłaniem pracy najlepiej poprosić kogoś o
betę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoListParagraph" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-family: "wingdings"; mso-bidi-font-family: Wingdings; mso-fareast-font-family: Wingdings;">ü<span style="font-family: "times new roman"; font-size: 7pt; font-stretch: normal; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]-->Jeśli nie zdążysz napisać w danym terminie
opowiadania, daj znać – wtedy będzie można zorganizować zastępstwo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle" style="mso-list: l0 level1 lfo1; text-indent: -18.0pt;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-family: "wingdings"; mso-bidi-font-family: Wingdings; mso-fareast-font-family: Wingdings;">ü<span style="font-family: "times new roman"; font-size: 7pt; font-stretch: normal; line-height: normal;">
</span></span><!--[endif]-->Cieszmy się pisaniem!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
Wzór zgłoszenia:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
<b>Autor:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
<b>Adres
email:<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
<b>Temat
1: </b><i>[o kim chciałabym/chciałbym
przeczytać?]<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
<b>Temat
2: </b><i>[o kim chciałabym/chciałbym
przeczytać?]</i><b><o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
<b>Temat
3: </b><i>[o kim chciałabym/chciałbym
przeczytać?]</i><b><o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
<b>Temat
4: </b><i>[o kim chciałabym/chciałbym
przeczytać?]<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
<b>Temat
5: </b><i>[o kim chciałabym/chciałbym
przeczytać?]<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
<b>+
Czy podejmuję się dodatkowego tematu? <o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
<b>Co
jestem w stanie napisać?<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
<b>Czego
i o kim nie jestem w stanie napisać?<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
<br /></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
<b>Czy
w razie potrzeby jestem w stanie napisać więcej niż jedną pracę?<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
<b>Czy
jestem zainteresowana/y zostaniem betą techniczną?<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
<b>Czy
chcę, aby mój tekst został opublikowany na Umi Monogatari?<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoListParagraphCxSpMiddle">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoListParagraphCxSpLast">
<br /></div>
synnehttp://www.blogger.com/profile/01096889333755224962noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6849849082596280314.post-20837459969134917682017-04-16T15:59:00.000-07:002017-04-17T01:54:23.494-07:00List<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">‘- Weź go – mówił z uśmiechem – i otwórz, kiedy
nadejdzie właściwa pora.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- O czym ty mówisz? Jaka pora?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Poznasz ją. Jestem pewien, że będziesz wiedział,
że to ona.’<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Pożółkła koperta.
Dotykał jej delikatnie, z czułością i obracał w palcach od kilku minut. Prawdę
mówiąc zapomniał o niej. Papier pomarszczył się od wody. Czas zostawił na nim
swój widoczny ślad.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Pomimo upływu lat nie
zrozumiał jego słów. Wciąż były dla niego tajemnicą, ale im dłużej o nich
myślał, tym mniej wiedział, dlatego postanowił mu uwierzyć i poczekać na tę
odpowiednią chwilę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Aż do dzisiaj. Znalazł
kopertę przypadkiem, w biurku pełnym mniej lub bardziej ważnych zapisków.
Dziwił się, jakim cudem nie wyrzucił jej razem ze stertą niepotrzebnych
papierów. Ostry nóż gładko rozciął papier. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Jego oczom ukazał się
pergamin – dokładnie taki sam, na jakim Nami kreśliła swoje mapy. Pismo było
chaotyczne i nierówne tak, że z trudem mógł cokolwiek odczytać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">I nadal nic nie
rozumiał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Ogarnęło go
rozdrażnienie. Cóż miały znaczyć te notatki?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">‘Nami – drzewka pomarańczowe, alkohol i trochę
uwagi.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Zoro – mniej sake i równe traktowanie kobiet.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span></i><i><span lang="EN-US" style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Sanji – ukochana i All Blue. </span></i><i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Dlatego nie
mówcie mu, że ono nie istnieje.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Usopp – każdy wątpi, ale bohaterowie idą dalej.
Trzeba mu czasem o tym przypomnieć.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Franky – statek. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Robin –książki i kawa od Sanji’ego. I ktoś jeszcze.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Brook – Laboon wciąż czeka.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Chopper – zapas ziół i dużo waty cukrowej.’<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Nie zapisał tego
atramentem, ale ołówkiem, tak jakby wiedział, że ta kartka będzie poniewierana
przez wiele lat. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Dlaczego to zrobił? Co
miał na myśli, przekazując mu ten list? Nie interesowało go życie prywatne Słomianych,
więc... po co?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Przez chwilę chciał
zmiąć kartkę, ale powstrzymał się. W końcu to list od niego. Od Luffy’ego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Niby nic, a
jednocześnie aż tyle. Mijały miesiące, a w tej kwestii nic się nie zmieniło.
Miał nadzieję, że z czasem otrząśnie się i w końcu odetchnie pełną piersią, ale
tak się nie stało. Ściskający serce ból nie zniknął. I nawet on, wspaniały
lekarz, nie potrafił postawić prawidłowej diagnozy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Uśmiechnął się lekko.
Znowu rozczulił się nad wspomnieniami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Już miał odkładać list
do szuflady, już miał o nim zapomnieć na kolejne lata...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Zostawił go na wierzchu
i pośpiesznie wyszedł na zewnątrz. Był późny wieczór, a niebo zabarwiło się na
różowo. Wiatr gwizdał cichutko, przyprawiając go o dreszcze. Wiosenna noc
powoli okrywała ciemnym całunem niebo od wschodu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Zaczerpnął powietrza, delektując
się spokojem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> I wtedy dobiegł go
krzyk. Przenikliwy, świdrujący do głębi. Przez moment myślał, że to tylko jego
wyobraźnia, ale zaraz pojął, jednak nie. Dlatego biegł. Przeskakiwał co kilka
stopni i biegł, ile tylko miał sił. Przybył ostatni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Wokół kajuty kapitana
zebrała się cała załoga. Wszyscy milczeli oprócz Nami, która wyła i szarpała
się, choć Zoro usilnie starał się ją powstrzymać. Upadła na kolana, a jej krzyk
przemienił się w rozpaczliwy lament. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Przepchnął się między
nimi i na miękkich nogach zbliżył się do łóżka. Luffy spał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Tak bardzo chciał, by
on spał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Tak bardzo.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Luffy uśmiechał się
lekko, zadowolony ze swojego życia. Jego twarz, jeżeli miałaby wyrażać cokolwiek,
to właśnie czyste szczęście. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Law bał się go dotknąć.
W jednej chwili przestał nad sobą panować. Jego świat, podniesiony z gruzów,
właśnie obracał się w proch.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Luffy – wyszeptał,
klękając obok łóżka. – Luffy, obudź się..?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Nawet nie zorientował
się, kiedy to powiedział. Sam chciał wyć, ale nie wydobył z siebie już żadnego
dźwięku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Luffy rozumiał więcej,
niż im się wydawało. Zwracał uwagę na szczegóły. Pod maską błazna chował
ogromną troskę. I przede wszystkim, spokojnie odliczał dni, żyjąc w zgodzie ze
światem i wszystkimi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Law pojął sens tego
listu. Już wiele lat wcześniej, Luffy oddał mu w opiekę swój największy skarb –
załogę, nie nakładając na nikogo ciężaru świadomości uciekającego czasu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Law pojął, że nadeszła
właściwa pora. I zapłakał jak jeszcze nigdy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">_______________________________________________________</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Wróciłam! It's been 84 years, czyż nie? W każdym razie, nie mam pojęcia, kiedy znowu tu zawitam, ale tak czy inaczej - Mokrego Dyngusa i świętujcie dzisiaj porządnie!</span></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
synnehttp://www.blogger.com/profile/01096889333755224962noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6849849082596280314.post-46394308154731877952016-08-21T03:47:00.002-07:002016-08-21T03:47:40.540-07:00Noworoczny poranek <div class="MsoNormal">
- Cavendish.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Został brutalnie wyrwany z niespokojnego snu. Zamrugał
oczami kilkukrotnie, usiłując przyzwyczaić się do ostrego światła słońca, które
zalało swoim blaskiem cały zaniedbany pokój. Próbował udawać, że nadal śpi; nie
miał nawet najmniejszej ochoty na rozmowę z kimkolwiek. Zdradziło go
niepohamowane drżenie, spowodowane zimnym powietrzem, które wpadało przez
szpary w oknach... a także sposób, w jaki wypowiadał jego imię. Skarcił się w
duchu za tak absurdalne myśli. Skulił się, chcąc zachować resztki ciepła. Jednak
gość nie był ani trochę zniechęcony zachowaniem blondyna. Stał w drzwiach,
nonszalancko oparty o framugę i wpatrywał się się w zwiniętego w kłębek
przyjaciela, formalnie wroga, jego największą słabość. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Najsłodszą słabość.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Zamarzniesz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
W odpowiedzi spotkał się z pełnym lekceważenia prychnięciem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Jeden psychopata na świecie mniej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Podszedł do niego powoli. Kroki, choć stawiane lekko,
zdawały odbijać się echem od ścian. Sięgnął po grubszy koc i okrył nim
szermierza, z całego serca i silnej woli próbując nie pogładzić go po policzku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Jesteś głupi i niebezpieczny – westchnął zielonowłosy.
Usiadł na brudnej podłodze obok chłopaka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Mógłby robić teraz tysiące innych rzeczy, zaczynając kolejny
rok w swoim życiu właśnie od nich. Ale zamiast tego, zwlekł się z łóżka i
przyszedł Cavendisha, kierowany kłującym, dziwnym uczuciem. Spodziewał się
zastać go w takim stanie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Wypadałoby porządnie zacząć ten Nowy Rok – powiedział
cicho. Blondyn przez chwilę leżał bez ruchu, po czym gwałtownie podniósł się i
popatrzył na niego szeroko otwartymi oczami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- C-co masz na myśli.. mówiąc ‘porządnie’...? – zająknął
się, co wywołało śmiech u drugiego mężczyzny. Kanibal zmrużył oczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- A co ty myślisz, pytając mnie o to? – zapytał, uśmiechając
się chytrze. Cavendish otworzył usta, by coś powiedzieć, święcie oburzony;
jednak po chwili spuścił głowę i spłonął rumieńcem, który wyraźnie odznaczał
się na jego bladej twarzy. Tak łatwo dał się przyłapać! I skąd w ogóle takie
myśli? Niedorzeczność...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie miał odwagi podnieść wzroku na towarzysza. Wyraźny
rumieniec był jak hańba, widoczny dowód jego zbłąkanych myśli. Przygryzł wargę
i wlepił wzrok w podłogę. Wyglądał niczym mała, obrażona dziewczynka. Barto
parsknął śmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Głodnemu chleb na myśli – stwierdził z wyraźnym
rozbawieniem w głosie. Szermierz zacisnął usta w wąską kreskę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- A głodny głodnemu wypomni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Co nie zmienia faktu, że ty pomyślałeś o tym pierwszy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pogrążał się coraz bardziej. Z każdym słowem pozwalał sobie
na coraz słodszy upadek. Czuł, że właśnie pęka pewna bariera, która bezpiecznie
oddzielała ich od siebie. Pewien rodzaj chłodu, który dotychczas łagodził
wszystkie niestosowne zapędy i marzenia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Słyszał, jak jego przyjaciel się zbliża; przymknął na moment
oczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Cavendish – przeszedł go dreszcz, gdy po raz kolejny
wypowiedział jego imię. Poczuł, jak delikatnie unosi jego podbródek do góry i
zmuszony był otworzyć oczy. Bał się, że przepadnie, że ta iluzoryczna granica,
która trzymała ich na dystans zostanie złamana. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Barto uśmiechnął się łagodnie. Nie mówił nic.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Milczeli. Słuchali
tylko swoich świszczących oddechów i przyspieszonych bić serc.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Słodko wyglądasz, kiedy się rumienisz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Cały jego wysiłek poszedł na marne. Prychnął w furią,
odwracając od niego głową. Ciepła dłoń zielonowłosego musnęła cavendishowe ramię;
obaj zadrżeli.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pogrążeni we własnych myślach nie zauważyli, jak blisko
siebie są. Jak jeszcze nigdy. Na wyciągnięcie ręki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Cavendish?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Znowu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
We wściekłości zacisnął swoje smukłe palce na grubym
materiale jego płaszcza. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Mam powtórzyć jeszcze raz, czy zrobisz wreszcie to, o czym
myślisz już tyle czasu?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Blondyn odsunął się gwałtownie, aż poczuł chłód ściany. W
głowie odbijały się echem słowa Kanibala. Podniósł się i zdawało się, że zaraz
zacznie tupać nogą. Zupełnie bezradny wobec nawałnicy uczuć, która właśnie
siała spustoszenie w jego sercu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Czy to już czas, by puścić się ostatniej deski ratunku i
pozwolić, by pochłonął go ten huragan?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie mógł.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie powinien.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie miał prawa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zbliżył twarz do twarzy Barto, ale w ostatniej chwili
zamiast pocałować go w usta, złożył pocałunek na jego czole. Ból rozszarpywał
mu duszę, już nie chciał powstrzymywać perlących się w kącikach oczu łez.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Upadł. Ten lodowaty Cavendish, którego wizerunek starał się
zachować, roztrzaskał się z głuchym dźwiękiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie bolało, prawda? _ ciepły oddech zielonowłosego drażnił
jego alabastrową skórę. <o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
- Nawet nie wiesz, jak bardzo – wyszeptał, przymykając
oczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
_____________________________________________</div>
<div class="MsoNormal">
Jeeej, to jeszcze z tamtego roku. Wracają wspomnienia z moich shounen ai'owych początków x'D</div>
synnehttp://www.blogger.com/profile/01096889333755224962noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6849849082596280314.post-68195262997565078672016-08-21T03:34:00.000-07:002016-08-21T03:34:31.769-07:00Oczyszczenie<div class="MsoBodyText">
Stukot końskich kopyt niósł się echem po opuszczonej
okolicy. Zacisnął mocniej dłoń na lejcach i rozejrzał się dookoła. Błąkał się
od długiego czasu i nie miał pojęcia, jaki dzień jest i gdzie się znajdował.
Krok za krokiem, minuta za minutą, godzina za godziną... Powoli zapominał, kim
tak naprawdę był. Jego zgrabne, delikatne dłonie znaczyły niezagojone rany.
Jego ubrania nosiły na sobie ślady krwi, a zaschnięta posoka w kilku miejscach wyróżniała
się na pobladłej, brudnej twarzy. Potargane włosy dopełniały tego tragicznego
wizerunku; krzywo obcięte bezładnie opadały na ramiona.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nikt nie rozpoznałby w nim wspaniałego Pirackiego Księcia.
Nawet on sam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zachwiał się i upadł na ziemię. Koń prychnął; jedynie on
zmotywował go do podniesienia się z kolan, by prowadzić dalszą bezcelową
wędrówkę. Uniósł oczy ku niebu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przesłaniały je lekkie, szarawe chmury, które chroniły przed
spiekotą promieni słonecznych. Wiatr leniwie przeganiał je coraz dalej. Czuł
chłód, gdy owionęły go mocniejsze podmuchy. Opuścił wzrok.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Z miejsca na miejsce, bez celu, ku wielkiej niewiadomej. Zupełnie
jak on.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Prawy kącik ust uniósł się w geście dramatycznej, ironicznej
imitacji uśmiechu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zatrzymał się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
W oddali majaczyła niewielka wioska. Nie wiedział, czy
cieszy się na widok zamieszkanego terenu, czy bardziej się go obawia. A może...
to tylko oszalała z samotności wyobraźnia? Może to, co widzi, to tylko ogromne
marzenie? Może tam nic nie ma?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zamknął oczy i nabrał powietrza w płuca. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Na tym świecie nie było miejsca dla szaleńców takich, jak on.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Drżącymi rękami sięgnął po swój ukochany miecz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Dlaczego jesteś cały we krwi?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Cichy, kojący głos dotarł do jego uszu. Powoli odwrócił się
w jego stronę. Przy wysokim drzewie stała drobna dziewczyna. Długie,
jasnoniebieskie włosy tańczyły na wietrze wokół jej twarzyczki. Kontrastowały z
niemalże białą cerą i odznaczającymi się, granatowymi oczami. Niedbale
zawiązane kimono zsuwało się z kościstych ramion, odsłaniając kawałek gładkiej,
mlecznej skóry. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzał na nią i otworzył usta, by odpowiedzieć, ale nie
mógł wydobyć z siebie głosu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Chodź – powiedziała łagodnie – Uczynię cię czystym na
nowo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wyciągnęła ku niemu dłoń. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
A on, w przypływie niezrozumiałej rozpaczy, chwycił ją z
całych sił. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Pozwolił, by ostrożnie oczyszczała jego rany; wilgotnym
ręcznikiem zmywała brud z twarzy i szyi. Okryła go czystym prześcieradłem i
czesała zniszczone kosmyki blond włosów. Bez słowa, w zupełnym milczeniu
ofiarowała mu wszystko, co mogła, byle uratować jego życie. Nigdy nie dostąpił
tak wiele czułości, jak od przypadkowej, nieznanej dziewczyny. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Jak masz na imię? – zapytała, głaszcząc go po głowie, gdy
położył się na niewielkim łóżku. Momentami miewała wrażenie, że zajmuje się
zamkniętym w sobie, autystycznym dzieckiem, a nie dorosłym mężczyzną. Długo
czekała na odpowiedź, aż straciła wiarę, że kiedykolwiek ją otrzyma.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- ...dish – wyszeptał niemal niesłyszalnie, ale za chwilę
powtórzył, jakby chciał przekonać samego siebie – Cavendish.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Słaby uśmiech rozjaśnił oblicze błękitnowłosej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- A ty?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie spodziewała się tego pytania. Westchnęła cicho.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie wiem. Straciłam pamięć – powiedziała spokojnie, nie
przestając go głaskać – Nadaj mi jakieś imię.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Znów zapanowała nużąca cisza.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Yori. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przymknęła zmęczone oczy i pochyliła się nad nim.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Dziękuję – jej głos stał się nieco radośniejszy – Śpij
spokojnie, Cav.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy otworzył oczy, otaczała go jasność słonecznego poranka.
Poruszył się ostrożnie, zdjęty przerażeniem. Niewiele pamiętał, ale sama
świadomość tego, że zasnął, doprowadzała go do histerii. Co zrobił, gdy alter
ego przejęło kontrolę nad jego ciałem?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy odwrócił głowę, wydał z siebie zduszony okrzyk. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Tuż przy nim siedziała uśmiechnięta dziewczyna. Ledwie
powstrzymywała się przed zaśnięciem, pocierała zaspane oczy i ciepłymi rączkami
ogrzewała jego dłoń. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Dotyk. Rozgrzewający, czuły, pozbawiony strachu. Nie
wiedział, czy była szalona czy nieświadoma, jak wiele ryzykowała. Ale jednego
mógł być pewny.<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
Nigdy nie zdołałby opisać spokoju, jaki wtedy ogarnął jego
umęczoną duszę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
____________________________________________________</div>
<div class="MsoNormal">
Och, it's been a while. Ten jednopart to efekty oglądania Kamisama Hajimemashita i zachwycania się głosem Akiry Ishidy. Mogłabym go słuchać godzinami.</div>
<div class="MsoNormal">
Do następnego! <czyli jeszcze dzisiaj></div>
synnehttp://www.blogger.com/profile/01096889333755224962noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6849849082596280314.post-76976796669842938902016-06-18T12:16:00.002-07:002016-06-18T12:17:12.448-07:00Zgubiona w morzu<div class="MsoNormal">
Morze dawało.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Morze zabierało.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wpatrując się w jego bezkresną otchłań,zdawała się z tym
wreszcie godzić. Spędzała tak niemal każdą bezsenną noc, uciekała z ciepłego
domu, by niewidzącym wzrokiem wodzić po linii horyzontu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Czekała.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i>Panie Listonoszu, czy
masz dla mnie list?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i>Panie Listonoszu, czy
masz dla mnie list?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i>List dla mnie<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i>Od mojej prawdziwej
miłości<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i>Zgubionej na morzu<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i>Zgubionej na morzu?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Czy tylko jej się zdawało, czy na skraju, gdzieś hen, daleko
dostrzegła światło? Zielone światło nadziei..<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Z tego miejsca nie było nawet widać brzegu, gdzie znajdowała
się tamta przystań.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pełne goryczy, ciężkie łzy spadły na mokrą od deszczu
ziemię. Wolała ich nie ocierać. Pozwoliła porywistemu, północnemu wiatrowi, by
je brutalnie osuszył, by przeszył ją na wskroś. Chociaż tego <i>nie chciała. </i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Będąc szczerą, nie chciała tego wszystkiego. Tego, co było i
miało być. Nie chciała, wołając rozpaczliwie do chmurnego nieba, żadnego
wspomnienia związanego z nim. Nie
chciała ich, tak kruchych, podatnych na każdy podmuch powietrza. Zbyt słabych,
by przetrwać. Nie chciała nawet ostatniego promyka słońca, jaki posiadała. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie chciała nic.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chciała mieć wszystko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Tylko w nim. Tylko przy nim.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
I nic więcej. Tak mało, a tak wiele. Tak prosto, a tak niewykonalnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ale zamiast tego, miała swój dom niedaleko klifu, pracę w
niewielkim barze i najsłodszą kruszynkę, która wciąż patrzyła na świat pełnymi
niezrozumienia oczami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
I jego... Gdzieś, na odległych oceanach, o których tylko
śniła. Skazana z góry na porażkę. Dlaczego pokochała go tak bardzo, skoro
pojawił się tylko jak cień?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Świat szedł do przodu, ona została w tyle. Znowu spędzała
swoje życie na czekaniu. Tak, jak wcześniej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
I tylko chwilami, wdychała to powietrze z lubością. Tylko
momentami w zmęczonych, ciemnych oczach odbijało się światło przystani. Miejsca
początku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Może złudne i zgubne. Ale wciąż prawdziwe.<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
Zielone światło nadziei.<o:p></o:p><br />
<br />
_____________________________________________<br />
Jakiś pomysł, kto i co? ^^</div>
synnehttp://www.blogger.com/profile/01096889333755224962noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6849849082596280314.post-65789164883741467922016-06-08T13:18:00.003-07:002016-06-08T13:18:41.840-07:00Chłód<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Statek, którym G-5
wydostało się z tamtej przeklętej, spetryfikowanej wyspy, rozbrzmiewał śmiechem
i głośnymi rozmowami tak jak wcześniej, zanim zawitali do opustoszałej
krainy. Udało im się zorganizować mały
bankiet na cześć pani pułkowniczki i viceadmirała Smokera. Nareszcie mogli
odetchnąć z ulgą. Ranni, ale bezpieczni, zmierzali ku swojej bazie, by tam
wracać do pełni sił. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Tashigi obserwowała ich
wszystkich z błogim uśmiechem na ustach. W ciągu tak krótkiego czasu przeszli
przez prawdziwe piekło; Nowy Świat wymagał więcej, niż się spodziewali . Nie
raz otrzymali chłodny pocałunek śmierci, ale silni duchem, nie dali się
zniszczyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Ona też dostała ogromną
lekcję pokory. Zasmakowała porażającej, obezwładniającej bezsilności. Wciąż
miała dużo do nauczenia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Zacisnęła mocniej palce
na kubki z ciepłym napojem. Smoker ucierpiał najbardziej z nich wszystkich i to
jemu należał się dłuższy odpoczynek, ale z jego charakterem było to niemożliwe.
Nie minęła nawet doba, gdy on opuścił swoją kajutę, by nadzorować zachowanie
marynarzy. Grymas cierpienia co chwilę pojawiał się na jego obliczu, ale
uparcie twierdził, że da radę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Nie umiała ich ochronić. To godziło w nią
najmocniej. Samo wspomnienie ostatnich wydarzeń było jak ostry sztylet powoli
wbijany w pierś. Krzywdził o wiele mocniej niż jeden pewny ruch. </span><span style="line-height: 18.4px;">Zachłysnęła</span><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"> się świeżym powietrzem, ale to nie pomogło jej w walce z ogarniającą ją
niemocą. Zrobiła gwałtownie krok do tyłu i z trudem złapała równowagę. Chwyciła
się barierki. Jej dziwne zachowanie szybko ściągnęło uwagę znajdujących się w
pobliżu żołnierzy. Zwrócili się do niej z uprzejmym pytaniem, czy wszystko w
porządku, ale nie odpowiedziała. Z jej drżącej dłoni wypadł kubek i roztrzaskał
się z głuchym hukiem o deski pokładu. Osunęła się niemal bezszelestnie na
podłogę, tak jakby nie chciała narobić hałasu swym upadkiem. Przez moment
panowała cisza, by chwilę później część nieokrzesańców rzuciła się ślicznej
pani kapitan na ratunek, zwracając przy tym uwagę viceadmirała.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Zanieśli ją do
pomieszczenia, które tymczasowo zastępowało jej kajutę. Otulona ciepłym kocem,
z wyraźnym grymasem bólu na pobladłej twarzyczce nieustannie trzęsła się jakby
w gorączce. Medyk pochylił się nad nią i mimo badań nie był w stanie
stwierdzić, co takiego jej dolega.
Krztusiła się własnym oddechem; gorące łzy spływały po jej policzkach i
spadały na poduszkę. Zimne okłady nie pomagały w zbiciu gorączki. Im więcej czasu mijało, a jej stan się nie poprawiał, tym większe pandemonium panowało na
okręcie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Zaniepokojony tym
niemałym poruszeniem Smoker wyszedł na pokład. Mimo prób rozpoczęcia rozmowy z
mężczyznami, nie uzyskał żadnej odpowiedzi, więc sam udał się o źródła owego
zamieszania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">- Pani pułkowniczko...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">- Tashigi-chan!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">- To straszne, może
zaraziła się czymś w </span><span style="line-height: 18.4px;">laboratorium</span><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">?<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">- CISZA~~!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Gwar przestraszonych
żołnierzy umilkł natychmiast. Viceadmirał wkroczył do pomieszczenia i stanął
blisko łóżka, na którym leżała jego podwładna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">- Czy ktoś kompetenty
może mi wyjaśnić, co tu się, u licha, dzieje?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">- Smo-san, Tashigi nagle
zapadła na jakąś tajemniczą chorobę. Wszystko było dobrze, gdy nagle zemdlała i
od tamtej pory straszliwie cierpi – powiedział cicho lekarz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Wtedy dowódce przeniósł
wzrok na dziewczynę. Gdy dotknął dłonią jej rozpalonego czoła, przez jej twarz
przebiegł bliżej nieokreślony grymas. Na kilka chwil uspokoiła się, ale zaraz
potem na nowo zaczęła drżeć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">- Nie macie pojęcia, co
to może być?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"> Mężczyzna bezradnie rozłożył ręce. Smoker
przetarł twarz dłońmi i skierował się do wyjścia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">- Informujcie mnie o jakichkolwiek
zmianach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Posłusznie pokiwali
głowami i odprowadzili wzrokiem viceadmirała. Zaraz potem ich uwagę skradła
ciemnowłosa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Zanim jeszcze Biały
Łowca oddalił się od kajuty, jeden ze starszych marynarzy zbliżył się do
Tashigi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">- To śmiertelna choroba
– oznajmił beznamiętnie – Kobiety służące Absolutnej Sprawiedliwości są na nią
szczególnie naruszone – kontynuował, obserwując reakcje innych. Nawet Smoker
cofnął się i ponownie wszedł do środka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Żołnierze podnieśli
przeraźliwy krzyk i lament. Wołali do niebios, by to oni zmagali się z tym
schorzeniem, a nie pani pułkownik. Przysięgali, że znajdą najlepsze
medykamenty, które z pewnością ją uleczą, gdy mężczyzna ponownie zabrał głos:<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">- Nie potrzebuje leków,
by wrócić do zdrowia – zapewnił, uśmiechając się i spojrzał na nią – Na Wschodnim
Morzu ludzie powiadają również, że miłość bywa ślepa...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">________________________________________________________________</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Dawno mnie nie było. Przepraszam. Kryzys związany z One Piece uważam za pokonany i mam nadzieję, że od tej pory opowiadania będą pojawiać się częściej. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;"><strike>Szczególnie z Acem.</strike></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-size: 11.0pt;">Trzymajcie się!</span></div>
synnehttp://www.blogger.com/profile/01096889333755224962noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6849849082596280314.post-30515820031385645652016-03-17T15:20:00.000-07:002016-03-17T15:20:29.094-07:00Kara za grzech<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"> Spalił
się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"> Miłość,
która zawładnęła jego sercem, wzniosła go pod niebiosa i obróciła w popiół.
Miłość, która nigdy nie powinna się pojawić. Całkowicie zakazana miłość, której
nie potrafił poskromić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"> Nie
wiedział, kiedy to się stało. Przecież na początku go nienawidził. Traktował go
jak bezużytecznego intruza, zło konieczne, które musiał tolerować. Na samym
początku nie żałowałby jego śmierci ani trochę, która – w dużej mierze z jego
winy – mogłaby być poważnym kandydatem na zdobycie nagrody Darwina. Jednakże z
czasem do tych morderczych zapędów dołączyły wyrzuty sumienia. Już nie umiałby
zostawić go w potrzebie, szczególnie po stracie ukochanego, <i>lepszego</i> braciszka. Zdecydował się go
chronić. Choć nigdy nie chciał okazywać mu zbyt wielu ciepłych uczuć, to
nocami, kiedy ciemność, jego serdeczna przyjaciółka okrywała ich swymi
aksamitnymi ramionami, a Morfeusz kołysał Luffy’ego do snu, z przyjemnością
obserwował, jak spokojnie unosi się i opada klatka piersiowa czarnowłosego
chłopaczka. Pilnował, by spokojnie zasypiał i by nic nie przerywało jego
odpoczynku. Wtedy on sam odnajdywał w sobie spokój.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"> Dorastali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"> Z
płaczliwego, słabego dziecka jego brat stawał się bystrym, silnym młodzieńcem,
który wreszcie nauczył się robić pożytek ze swoich gumowych właściwości.
Zmieniał się psychicznie i fizycznie; z czasem zauważył, że już w wieku
czternastu lat był całkiem przystojny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"> Kiedy
mimochodem podzielił się tą uwagą z Makino, jej spojrzenie dało mu do
zrozumienia, że zachował się niestosownie. Pierwszy raz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"> Ganił
się za takie myśli. Nie wiedział, co w tym złego, ale dla własnego
bezpieczeństwa przyjął, że nie powinien już nic takiego mówić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"> Ale to
powracało. Na początku nawet nie zwracał na to uwagi, jednak to tylko przybierało na sile. Im mniej
czasu pozostawało do jego wyruszenia an morze, tym bardziej desperacko pragnął
uwagi Luffy’ego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"> Uczucie
to zaczęło wypalać go od środka, gdy nie mógł być wystarczająco blisko niego. Z
biegiem dni przestał czuć tęsknotę za obecnością brata.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"> Pożądał
go całego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"> Ta myśl wzbudzała
w nim jednocześnie obrzydzenie i ciepłą falę, która przelewała się po jego
ciele. Nie mógłby jednak zniszczyć całej jego słodkiej niewinności. Dlatego
tylko tulił go nocami, by czuć jego ciepło i by móc muskać ustami czoło, tak
delikatnie, by tylko go nie zbudzić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Wiedział,
że wystarczyłoby jedno nieprzewidziane zachowanie Luffy’ego i nie potrafiłby
ręczyć za swoje czyny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"> Dlatego
tak bardzo nienawidził siebie, a kochał jego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"> Nawet po
opuszczeniu domu i wypłynięciu na morze nie zdołał uwolnić się od tamtej
niewłaściwej miłości. Prześladowała go i jak cień kroczyła za nim, nie
pozwalając wyleczyć się z zauroczenia. Wręcz nabierała na sile i czyniła w nim
istne spustoszenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"> Huragan,
który uspokoić mógłby wyłącznie jego braciszek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"> Podczas
zimnych alabastańskich nocy, gdy znów patrzył, jak śpi, zrozumiał, że to nie
zaprowadzi ich w dobrym kierunku. Wiedział, że popełnia grzech.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";"> Zgrzeszył.<o:p></o:p></span></i></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"> A karą
za grzech była śmierć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">_____________________________________________________________</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">AceLu, jeden z moich ulubionych pairingów. Enjoy!</span></div>
synnehttp://www.blogger.com/profile/01096889333755224962noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6849849082596280314.post-90070164396424546172016-02-20T10:34:00.002-08:002016-02-20T10:34:48.352-08:00Bang bang <div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><i>I
was five and he was six...</i></span></span></span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
- <span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Rosinante, nie płacz.</span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Rosinante, chodź, znajdziemy sobie jakąś zabawę.</span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Rosinante, uważaj.</span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Rosinante, co Ci się stało?</span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">- Rosinante, tylko pamiętaj, nie mów o tym nikomu. To nasza mała
tajemnica.</span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">- Rosinante...</span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"> Kilkuletni
blondwłosy chłopiec w milczeniu słuchał starszego brata. Podążał
za nim, bez żadnego słowa skargi, bez wahania, gotowy skoczyć za
nim nawet w ogień. To właśnie przy nim zapoznał się z jedną z
największych tajemnic, jakie nosiła Święta Ziemia w Mariejois. To
dzięki niemu dowiedział się o skarbie, o którym wieść mogłaby
wstrząsnąć całym światem. Światem, który pokornie musiał
padać im do stóp, oddając cześć. </span></span></span></span>
</div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Ich
władza z pewnością przerastała pojęcia zwykłych ludzkich
miernot, których traktowali bezlitośnie do granic możliwości,
czyniąc sobie z nich niewolników, a wszelkie próby buntu
rozwiązywał strzał z pistoletu bądź cios admirała, gotowego na
każde skinięcie palca Niebiańsiego Smoka. Potomków legendarnych
dwudziestu założycieli Światowego Rządu nie ograniczały żadne
prawa. Oprócz jednego, które zaczynał zauważać swoim
czteroletnim sposobem patrzenia na otoczenie. Nie mieli prawa do
człowieczeństwa. </span></span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><br /></span></span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<i><span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;">We
rode on horses made of sticks... </span></span></i>
</div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<br /></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Byli
wolni. Tak mi się zdawało, gdy dzień w dzień gonił za o 4 lata
starszym bratem, by nigdy nie zaznać smaku dotkliwej samotności.
Choć bez przerwy otoczeni byli ciepłą miłością rodziców i
pokornej służby, tylko przy nim nie czuł tego okropnego uczucia.
Bezkarnie zaglądali we wszystkie, choćby i zakazane im, dzieciom,
miejsca i odkrywając skrawek po skrawku prawdę o sobie; o tym, kim
byli i co mogli.</span></span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><br /></span></span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">
<i><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;">He
wore black and I wore white... </span></span></i></span></span>
</div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<br /></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Dorastali.
Szybciej, niż by tego oczekiwali. Z biegiem czasu różnice między
nim mi stały się jeszcze bardziej widoczne. Doflamingo wyrastał na
chłopca o pewnym siebie, kpiącym uśmiechu i nawet jego rodzony
brat nie potrafił zrozumieć tego żądnego spojrzenia zza bordowych
przeciwsłonecznych okularów, z którymi nigdy się nie rozstawał. </span></span>
</div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Braciszku?</span></span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Rosinante
nadal patrzył na świat oczami dziecka, które nade wszystko ceniło
spokój. I obecność najbliższego mu członka rodziny, ukochanego
brata.</span></span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Patrz, Rosi - mówił Doflamingo, kładąc dłoń na jego leciutko
zwichrzonej czuprynie - Patrz, jak wszyscy padają mam do stóp. To
my, Rosi, to my jesteśmy największą potęgą świata.</span></span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Najmłodszy
chłopiec w rodzinie nerwowo ściskał róg białej koszuli, całym
sercem wierząc w słuszność słów swego towarzysza.</span></span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><br /></span></span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">
<i><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;">He
would always win the fight... </span></span></i></span></span>
</div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<br /></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Zawsze
przegrywał. Wszystkie ich braterskie bitwy i przepychanki kończył
sponiewierany i przytłoczony jego siłą. Nie zwracali uwagi na
upomnienia, że to nie było godne zachowanie dla ludzi o ich
statusie społecznym. Ale Rosinante wiedział, że jeśli chciał
dotrzymać kroku Doflamingo, to za wszelką cenę powinien stać się
silniejszy. Dlatego podnosił się, ocierał łzy i krew płynącą z
zadrapań na ślicznej twarzyczce i z dziecięcym uporem próbował.
Doffy nigdy nie mógł pojąć zachowania swego młodszego brata.</span></span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><br /></span></span></div>
<div style="line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.08cm; margin-right: 0.08cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><i>Bang
bang, he shot me down...</i></span></span></span></div>
<div style="line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.08cm; margin-right: 0.08cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"> <span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;">Ojcze...
</span></span></span></span>
</div>
<div style="line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.08cm; margin-right: 0.08cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;">Ojcze...
</span></span>
</div>
<div style="line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.08cm; margin-right: 0.08cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;">Ojcze...
</span></span>
</div>
<div style="line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.08cm; margin-right: 0.08cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;">....
Coś Ty najlepszego narobił? </span></span>
</div>
<div style="line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.08cm; margin-right: 0.08cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Ich
dzieciństwo zostało zburzone przez jedną decyzję Holminga
Donquixote. Zstępując na ziemię między zwykłych ludzi, zaznali
koszmaru, którego już nigdy nie byli w stanie zapomnieć. </span></span>
</div>
<div style="line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.08cm; margin-right: 0.08cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Ogień,
ból, który odbierał mu zdolność logicznego myślenia, błagalne
prośby ich ojca, płacz przerażonego Rosinante. Świst strzał,
które tylko o milimetry mijały jego ciało. Krzyki zebranych
okolicznych mieszkańców, którzy całą swą złość do
Niebiańskich Smoków skierowali właśnie na nich, zupełnie
bezbronnych i zagubionych w obecnej sytuacji. </span></span>
</div>
<div style="line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.08cm; margin-right: 0.08cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><br /></span></span></div>
<div style="line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.08cm; margin-right: 0.08cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><i>Bang
bang, I hit the ground... </i></span></span></span>
</div>
<div style="line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.08cm; margin-right: 0.08cm; orphans: 1;">
<br /></div>
<div style="line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.08cm; margin-right: 0.08cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Przetrwał.
Krzycząc z całych wątłych sił, że przeżyje i zemści się na
nich wszystkich, przebudził w sobie moc wybrańców. </span></span>
</div>
<div style="line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.08cm; margin-right: 0.08cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Na
nic nie wartym złomowisku spotkał ludzi, którzy zaoferowali mu
pomoc, wystawiając go na próbę. Cała skumulowana nienawiść,
żywienia do własnego ojca, pchnęła go do czynu ostatecznego. Ten,
który sprowadził na nich całe to cierpienie, musiał ponieść
najwyższą karę. Wierzył, że dzięki temu będą mogli wrócić
do Ziemi Świętej Mariejois i wieść życie, które mieli, zanim
posmakowali ziemskiego cierpienia.</span></span></div>
<div style="line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.08cm; margin-right: 0.08cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><br /></span></span></div>
<div style="line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.08cm; margin-right: 0.08cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><i>Bang
bang, that awful sound...</i></span></span></span></div>
<div style="line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.08cm; margin-right: 0.08cm; orphans: 1;">
<br /></div>
<div style="line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.08cm; margin-right: 0.08cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> W swoich dłoniach obracał pistolet od Trebola. Razem z Niciowym
Owocem stanowił on symbol próby jego mężności. </span></span>
</div>
<div style="line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.08cm; margin-right: 0.08cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Nawet
spłakany Rosi nie był w stanie go powstrzymać.</span></span></div>
<div style="line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Rosinante, Doflamingo - ich ojciec nie protestował, nie bronił się;
na jego oblicze wpłynął smutny uśmiech - Wybaczcie, że trafił
się Wam tak wyrodny ojciec.</span></span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Uniesiona
ręka Doffy'ego, trzymająca broń, przez moment zadrżała.</span></span></div>
<div align="LEFT" style="line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><br /></span></span></div>
<div style="line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><i>Bang
bang, my baby shot me down..</i></span></span></span></span><span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;">.</span></span></div>
<div style="line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<br /></div>
<div style="line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Strzelił.</span></span></div>
<div style="line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 1;">
<span style="background-color: white;"><br />
</span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><i><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">Seasons
came and changed the time </span></span></span></span></i></span></span>
</span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><i><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">When
I grew up, I called him mine... </span></span></span></span></i></span></span>
</span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><i><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><br /></span></span></span></span></i></span></span></span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"> Świat
się zmienił nie do poznania. Wielka Era Piratów wywróciła
wszystko do góry nogami. Na morze wypłynęli śmiałkowie, marzący
o znalezieniu legendarnego One Piece. Oni też, kierowani swoimi
celami i marzeniami, poddali się tym zmianom, kryje uczyniły z nich
innych ludzi.<br /> Piekło, jakiego doświadczył Doflamingo wraz ze
swoim ojcem i bratem wycisnęło na nim piętno tak głębokie, że
dam już nie wiedział, czy jeszcze mógł nazwać się człowiekiem.
Pragnienie zemsty i zniszczenia świata uczyniło go całkiem
bezdomnym kimś na kształt potwora, bez skrupułów i zbytniego
sentymentu. Dążył do tego wraz ze swoimi kompanami, których
nazwał rodziną. Familią Donquixote. Niszczyli, kradli, handlowali
Diabelskimi Owocami, co dawało im coraz wyższą pozycję wśród
silnych przeciwników, tworzących Podziemie. Jego przerażająca
przysięga mogła się ziścić; nikt i nic nie potrafiło zatrzymać
fali, która powoli nabierała prędkości, a u brzegów Dressrosy
miała przyjąć formę tsunami. </span></span></span></span></span></span>
</span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"> Nieważne
jak okrutnym zdawał się być, nie umiał wyzbyć się ludzkich
odruchów. Ani pragnień, które szalały w nim, rzucając raz po raz
w złą stronę. Jego gorące uczucia zderzyły się z chłodem, jaki
przyniósł że sobą wysoki blondyn. Przytłoczył go.</span></span></span></span></span></span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"> Ogień
spragnionego coraz silniejszych doznań serca w kontakcie z zimnem,
przypominającym lodowaty wschodni wiatr nie osłabł, nie zgasł;
wręcz przeciwnie - rozniecony wzbił się ku niebu i zaczął
pochłaniać nowe miejsca, przekraczać granice, które nigdy nie
powinny zostać przekroczone. </span></span></span></span></span></span>
</span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"> Zadawał
pytania, ale nigdy nie usłyszał odpowiedzi. Gdy otaczali ich
oficerowie Familii, nieraz otrzymywał ją na kartce. Kiedy jednak
zostawali sami, nie padały żadne wyjaśnienia. Nie potrzebował
ich, nie dociekał. Spoglądał tylko mu w oczy; oczy, które kiedyś
wpatrywały się w niego z wielkim podziwem i bezbrzeżną miłością.
Ciągle mógł ją dostrzec, choć czuł się z nią nieco dziwnie. </span></span></span></span></span></span>
</span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"> Ciepłymi
palcami badał i muskał bladą skórę na twarzy blondyna, napawając
się spokojem, jaki na niego spływał. Dotykał lekko roztartego
makijażu i z premedytacją psuł go jeszcze bardziej, ale nie
napotkał żadnego oporu.</span></span></span></span></span></span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="background-color: white; font-family: "times new roman" , serif;">-
Rosi - szeptał mu do ucha - Już nie pamiętam, jak brzmi Twój
głos - mówiąc to, uniósł jego podbródek, by ponownie spojrzeć
mu w oczy - Gdzie byłeś przez ten czas? </span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="background-color: white; font-family: "times new roman" , serif;"> Brak odpowiedzi.
Przyjął go z charakterystycznym śmiechem. </span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="background-color: white; font-family: "times new roman" , serif;">- Cieszę się, że
wróciłeś.</span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<i style="background-color: white; font-family: 'Times New Roman', serif;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><br /></span></i></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<i style="background-color: white; font-family: 'Times New Roman', serif;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">Ja
też się cieszę, braciszku.</span></i></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<i style="background-color: white; font-family: 'Times New Roman', serif;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><br /></span></i></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<i style="background-color: white; font-family: 'Times New Roman', serif;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">He
would always laugh and say</span></i></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<i style="background-color: white; font-family: 'Times New Roman', serif;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">Remember
when we used to play?'</span></i></div>
<div style="border: none; display: inline !important; margin-bottom: 0cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"> Gdyby
ktoś spojrzał z boku na ich nocne konwersacje, mógłby pomyśleć,
że Donquixote Doflamingo oszalał, rozmawiając sam ze sobą. Ale
nikt nie słyszał tych rozmów. Cieszyli się ciszą. </span></span></span></span></span></span>
</span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">-
Pamiętasz, jak byliśmy szczęśliwi? <br />... <br />- Zawsze za mną
goniłeś. Do tej pory nie mogę tego zrozumieć, bracie.</span></span></span></span></span></span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><span style="color: black;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><span lang="pl-PL">...
<br />- Corazon... nie, Rosinante. Po co wróciłeś?</span></span></span></span></span></span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><span style="color: black;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><span lang="pl-PL"><i>By
zniszczyć Twe plany, braciszku. </i></span></span></span></span><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><br /> Obracał w palcach niemal pusty kieliszek. Kochany brat... Stał się
potworem. Szedł na samobójczą misję, ale nie wahał się. Musiał
go powstrzymać. Świat był już wystarczająco zły. <br /> Patrzył
tylko na niego spod półprzymkniętych powiek. Czy dał się upić
już przy pierwszej lepszej okazji? Nie żałował. Nie wiedział,
czy postępuje dobrze, pozwalając sobie na powolny upadek tej nocy.
Ale był pewien jednego. Podążał za nim. Tak, jak dawniej.</span></span></span></span></span></span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="color: black;"><span lang="pl-PL"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><br /></span></span></span></span></span></span></div>
<span dir="LTR" id="Ramka1" style="background: rgb(255, 255, 255); border: none; height: 0.04cm; padding: 0cm; position: absolute; width: 0.04cm;"><br /></span>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><i>Bang
bang, I shot you down... </i></span></span></span></span>
</div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><br /> Zdradził
go. Ukradł Op-Operacjowoc. Okłamywał przez tyle czasu. <br />-
Dlaczego zmuszasz mnie, bym zabił kolejną bliską mi osobę? </span></span>
</div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Tak
bardzo go zawiódł. A to wszystko dla tego chorego dzieciaka, który
wymknął im się z rąk.</span></span></div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;">Jak mógł?</span></span></div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Mimo,
że wyciągnął ku niemu pistolet, wiedział, że żadna kula nie
zrani jego ciała. <br />- Nie strzelisz. Jesteś zbyt podobny do ojca.
</span></span>
</div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><br /><i>Bang
bang, you hit the ground....</i></span></span></div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><br /> Choć
sam widok poturbowanego Corazona godził w jego serce, to miał
świadomość, że jest za późno. Znów musiał to zrobić.
Skierował ku niemu własną broń. Nie chciał. Nie w niego. Nie w
jego ukochanego młodszego braciszka, który znów popełnił mnóstwo
błędów. </span></span>
</div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><br /><i>Bang
bang, that awful sound... </i></span></span>
</div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><br /> Zamknął
oczy i pociągnął za spust. Rosinante opadł na skrzynie pełne
skarbów. Huk wystrzału odbijał się echem w ich głowach. Jak
ostatnia, śmiertelna kołysanka. Nie mógł przeżyć będąc tak
rannym. Tylko przez chwilę patrzył, jak z ciała Corazona wraz z
krwią ucieka jego życie, po czym odszedł. </span></span>
</div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><br /><i>Bang
bang, I used to shoot you dow</i><i>n.</i> </span></span>
</div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><br /> Nie
miał wyboru. <br /> Jego serce niemal wyrwało się z piersi, gdy
dumnie krocząc na czele swej Rodziny rozpamiętywał to, co przed
momentem się wydarzyło. </span></span>
</div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><i> Dlaczego
to zrobiłeś? Dlaczego nie pozostawiłeś mi innej możliwości niż
zabicie Ciebie, najdroższej mi osoby? </i></span></span></span></span>
</div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial;"><i> Rosinante.
Rosinante. Rosinante... </i></span></span></span></span>
</div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Zacisnął
ze wściekłością dłonie w pięści. Nie mógł cofnąć czasu.
Wśród huku wystrzałów z dział zdawało mu się, że słyszy
rozpaczliwy krzyk tego, którego Corazon ochronił za cenę życia. A
to mogło oznaczać tylko jedno.</span></span></div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Prychnął,
rozzłoszczony swą niespodziewaną sentymentalnością. Musieli
uciekać z wyspy, by nie dać złapać się Marynarce. Chciał się
uparcie trzymać tej myśli. Byleby tylko przetrwać. Iść dalej.
Tamtego dnia, zostawił na wyspie Minion swoją resztkę
człowieczeństwa. A prószący lekko śnieg z wolna przykrył krew,
tak jakby nigdy, nic się nie stało.</span></span></div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span dir="LTR" id="Ramka4" style="background: #ffffff; border: none; height: 0.04cm; padding: 0cm; position: absolute; width: 0.04cm;">
</span></div>
<br />
<i style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 0.48cm; orphans: 1;"> Now
he's gone, I don't know why</i><br />
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><i>And
'till this day sometimes I cry...</i></span></span></span></div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<br /></div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Nie
był człowiekiem. Od tamtego dnia już nawet na chwilę nie okazywał
słabości. Szturmem zdobył ojczyznę swych przodków i uczynił się
jej królem. Przemienił biedny, lecz spokojny kraj w bogatą krainę
namiętności i miłości z jego ukrytą, ciemną stroną, o której
nikt nie miał prawa się dowiedzieć. Dressrosa stała się
odwzorowaniem tożsamości swego władcy. Za dnia piękna, nocą
przybierała koszmarne formy, ukazując swoje prawdziwe oblicze. Jego
kopalnia złota. Niewiele brakowało, a ten dzieciak pokrzyżowałby
jego plany. Na próżno. Zdobył to, czego pragnął. </span></span>
</div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Tylko
nocami, okryty błogosławioną ciszą i samotnością pozwalał
sobie na powrót do przeszłości. Choć mijały lata, nie potrafił
zapomnieć jego głosu i okrutnego dźwięku strzałów. Te
wspomnienia najczęściej wracały, gdy bezsenność nie dawała mu
zasnąć. Wtedy, niespodziewanie, usypiały go powoli, jak najlepsza
kołysanka z dzieciństwa. Nie wiedział, dlaczego. </span></span>
</div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Zanim
zupełnie oddawał się w objęcia Morfeusza, powraca łatwo myślami
do chwil, w których byli szczęśliwi. On i jego braciszek. Czy
żałował swojego czynu? Nie. Nie mogł mu wybaczyć tak haniebnej
zdrady. </span></span>
</div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Więc
co czuł po tym całym czasie? </span></span>
</div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<br /></div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><i>He
didn't even say goodbye, </i></span></span></span>
</div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><i>He
didn't take the time to lie. </i></span></span></span>
</div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<br /></div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Zawsze,
gdy odchodził na kolejną misję, mijali się bez słowa, bez
żadnego gestu czy nakazu. Niczego sobie nie obiecywali. Szli przed
siebie, lecz w zupełnie innych, choć jednakowo zgubnych kierunkach.
Czasami jedno skinięcie głową zastępowało mnóstwo obietnic czy
rozkazów. I niemą prośbę. </span></span>
</div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><i>Wróć.
</i></span></span></span>
</div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Nawet
tamtego ostatniego razu nie pożegnał go. Nie powiedział mu 'do
zobaczenia'. Nie marnował czasu na kłamstwa. </span></span>
</div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Doflamingo
w ciszy popijał drogie wino. Komnata tonęła w mroku, jedynie przez
otwarte okno wpadała słaba poświata Księżyca. Chłodny wiatr
szarpał zasłonami, tworząc niewielki, na swój sposób przyjemny
hałas. Lubił ten nastrój. Cichy, tajemniczy i boleśnie tęskny.
Przenikał go na skroś i zadawał ból. </span></span>
</div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Wstał
i chwiejnie zbliżył się do okna. Na zewnątrz było jeszcze
zimniej, ale nie przeszkadzało mu to. Usiadł na parapecie i
zmęczonym spojrzeniem zlustrował w panoramę rozciągającą się
na uśpione miasto. Jego miasto. Jego kraj. To wszystko należało do
niego. </span></span>
</div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Zaśmiał
się charakterystycznie i odstawił na bok kieliszek. Likwidując
wrogów i osiągając po kolei zamierzone cele mógł zyskać złudne
wrażenie wolności. Nikt nie śmiał rzucać mu wyzwania. Ale czuł,
że z prawdziwej wolności został okradziony, gdy wychował się bez
prawa do bycia człowiekiem. </span></span>
</div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Utkwił
wzrok w odległej linii horyzontu. <br />- Ile to już lat, Rosi?<br /> Jak
co roku zastanawiał się, czy na tamtej wyspie, tak jak wtedy,
właśnie pada śnieg.</span></span></div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;">_______________________________________________________</span></span></div>
<div style="border: none; line-height: 0.48cm; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: "times new roman" , serif;">To jest - jak na mnie - przerażająco długie. Wybaczcie tą rozjechaną czcionkę, postaram się coś z nią zrobić później. Enjoy! :)</span></span></div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0.26cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
</div>
<div style="border: none; margin-bottom: 0cm; margin-right: 0.26cm; orphans: 1; padding: 0cm;">
<br /></div>
synnehttp://www.blogger.com/profile/01096889333755224962noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6849849082596280314.post-87042990656549686632016-01-25T06:35:00.001-08:002016-01-25T06:35:34.802-08:00Leki<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: medium;"> W
powietrzu unosił się słodki, lekko drapiący w gardle zapach.
Właściciel laboratorium zaśmiał się głośno, zadowolony z
efektów swych eksperymentów. Był coraz bliżej uzyskania
upragnionego efektu; tylko niewielkie poprawki dzieliły go od
otrzymania wymarzonego specyfiku. Po tylu latach trudnych starań
jego marzenia miały szansę się spełnić.</span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: medium;"> Obsesja
zmieniła go w pustą, bezuczuciową maszynkę do tworzenia coraz
groźniejszych substancji.</span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: medium;">- Hej,
zobacz, już tak niewiele brakuje. Możesz być ze mnie dumna.</span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: medium;"> Jego
słaby uśmiech zaraz zmienił się w zwyczajowy grymas. Nostalgia,
która owionęła go subtelnie, rozpłynęła się jak mgła na
wietrze. </span><span style="font-size: medium;"><i>Teraz z pewnością uratowałby jej
życie. Teraz potrafiłby uczynić ją szczęśliwą.</i></span></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i>Oh,
nie możesz słyszeć że płaczę,</i></span></span><span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i><br /></i></span></span><span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i>Zobaczyć,
jak moje marzenia umierają,</i></span></span><span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i><br /></i></span></span><span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i>W
tym miejscu w którym stoisz,</i></span></span><span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i><br /></i></span></span><span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i>Samotnie.</i></span></span><span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i><br /></i></span></span><span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i>Jest
tutaj tak cicho,</i></span></span><span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i><br /></i></span></span><span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i>I
jest mi tak zimno,</i></span></span><span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i><br /></i></span></span><span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i>Ten
dom dłużej nie pozostanie moim domem.</i></span></span><span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><br /></span></span>
</div>
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"> W
przypływie furii strącił z metalowego blatu szklaną probówkę,
która z głuchym dźwiękiem roztrzaskała się o podłogę.
Rozkoszował się przez moment tym łoskotem, dopóki w
pomieszczeniu nie zapanowała cisza. Cóż to? On, zły, nieznający
krzty człowieczeństwa, zaczynał się czegoś obawiać? Uciekał
przed samym sobą, chowając resztki ludzkich odruchów głęboko w
swoim sercu. Tak, by już nic nie czuć. By nigdy nie musieć na nowo
podnosić się z upadku. </span></span><span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i>Już
nigdy.</i></span></span><span style="color: black;"><span style="font-size: medium;">
</span></span>
</div>
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"> Zacisnął
dłonie w pięści. Dobrze wiedział, że czegokolwiek by nie zrobił,
i tak to wspomnienie będzie go ścigać, wszędzie, aż po sam
kraniec piekła.</span></span></div>
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<i><span style="color: black;"><span style="font-size: medium;">Najtrudniej jest wybaczyć
samemu sobie.</span></span></i></div>
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"> Schylił
się po ostre odłamki. Nigdy tego nie robił, cały bałagan
sprzątali jego podwładni, tak ślepo wierzący w dobre intencje
swego pana. Ale teraz nie był sobą. Zupełnie jakby tracił
panowanie nad sobą i wykreowaną, lodowatą wersję siebie.</span></span></div>
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"> Choć
w laboratorium panowała przejmująca cisza, zdawało mu się, że
słyszy szept - słaby, przypominający złudzenie. Może faktycznie
nim był. Ale wciąż doskonale rozróżniał wypowiadane słowa i
znów musiał przyznać, że nie poradził sobie z własną
przeszłością.</span></span></div>
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i> Caesar. Caesar.</i></span></span></div>
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i> Jej miękki, łagodny głos
przenikał go na wskroś i całą swą delikatnością czynił w nim
ogromne spustoszenia; jak huragan, który porywał resztki jego siły
i zdrowego rozsądku. Kochał sposób, w jaki wymawiała jego imię,
ale nienawidził siebie. </i></span></span>
</div>
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i>Za swoją bezsilność.</i></span></span></div>
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i> Mieszając w naczyniu kolejną
porcję nowego leku, raz po raz spoglądał na siedzącą przy stole
dziewczynę. Nieustannie poprawiała wymykające się zza ucha
kosmyki falowanych włosów, które bezczelnie przeszkadzały jej w
czytaniu gazety. Wodziła wzrokiem po gęsto zapisanych kartkach i
wzdychała raz po raz, marząc o dalekich podróżach, nieraz
opisywanych w obszernych artykułach. </i></span></span>
</div>
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i>- Caesar.</i></span></span></div>
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i> Ton jej wypowiedzi nieco się
zmienił i naukowiec już wiedział, że to nie zwiastuje niczego
dobrego. Odłożył pojemnik na bok i powoli zbliżył się do niej,
spoglądając to na nią, to na leżącą na stole prasę. </i></span></span>
</div>
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i> Kiedy pochylił się
nieznacznie nad nią, miała wreszcie pewność, że uważnie ją
wysłucha, dlatego odważyła się kontynuować swoją wypowiedź.</i></span></span></div>
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i>- Chciałabym jeszcze zobaczyć
morze.</i></span></span></div>
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i> Zesztywniał, słysząc jej
prośbę. Mimo tego, że powtarzała ją dosyć często, to
niewiarygodny smutek, jaki brzmiał w jej głosie, poważnie go
zaniepokoił.</i></span></span></div>
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i> Podniosła się z krzesła i
niepewnie chwyciła jego dłonie. Uśmiechnąwszy się słabo,
popatrzyła mu w oczy, już bez żadnego strachu.</i></span></span></div>
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i>- Zostaw to – wskazała na
poustawiane na blacie fiolki z różnymi specyfikami. - To nie jest
takie ważne. Pójdź ze mną na plażę.</i></span></span></div>
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i>- Poczekaj, już wiem, co
zrobić, by to zaczęło przynosić efekty, zobaczysz, że... - nie
dokończył. Przyłożyła mu palec do ust i pokręciła leciutko
głową.</i></span></span></div>
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i>- Caesar – wyszeptała –
Proszę... Bądź ze mną. Już czas.</i></span></span></div>
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"> Choć
wykorzystali ich czas najlepiej, jak tylko było to możliwe,
niespełniona obietnica ciążyła na nim przez całą dekadę.
Zrobił wszystko, by zrealizować swój najważniejszy cel. Teraz był
już od niego o krok.</span></span></div>
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"> O
dziesięć lat za późno.</span></span></div>
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-size: medium;"><i> Wybacz mi.</i></span></span></div>
<br />
<div align="LEFT" class="western" style="background: #ffffff; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
synnehttp://www.blogger.com/profile/01096889333755224962noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6849849082596280314.post-59075121170133394262016-01-04T10:32:00.001-08:002016-01-04T10:32:03.128-08:00epilog: przyrzekam, że żyłam<div style="margin-bottom: 0cm;">
Cisza, która na moment zapanowała w
przestronnym pomieszczeniu zdawał się odbijać echem w ich głowach.
Dopiero gdy przerwało ją ciche kwilenie, dotarło do nich, co tak
naprawdę się stało. To, czego tak niecierpliwie oczekiwali.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Blady uśmiech nie schodził z jej
twarzyczki, odkąd tylko przytuliła do siebie pierwszy raz swoje
upragnione maleństwo. Łzy radości spływały po jej policzkach i
bezgłośnie wsiąkały w materiał jasnej koszuli nocnej. Z
największą czułością i niedowierzaniem dotykała maleńkich,
zaciśniętych piąstek, tak delikatnych, że bała się, by nie
zrobić mu krzywdy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Otarła niedbale policzki, choć
wiedziała, że za chwilę powrócą do swego pierwotnego stanu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- To moje dziecko – wyszeptała,
leciutko kołysząc spłakanego chłopca – To dziecko moje... I
jego... To cud...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Niemal dławiła się łzami, które
nie przestawały znaczyć cieniutkich, przezroczystych śladów na
jej twarzy. Ucałowała go w czoło i obdarzyła pełnym miłości
spojrzeniem.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>A więc nadszedł ten dzień.
Nareszcie.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>- </i>Jego
imię... to... Edward...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Portgas
D. Edward – dokończyli w myślach razem z Garpem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Gol
D. Edward.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Starszy
mężczyzna, stojący nieopodal, nie mógł się nie uśmiechnąć
słysząc imię, które wybrała dla swego syna.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Bądź
dumny, Edd – szeptała, głaszcząc maleństwo po główce –
Bądź dumny ze swojego taty. Bądź zawsze dumny z tego, kim
jesteś.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Płakali
oboje. Ona, bezgranicznie szczęśliwa, i <i>ich</i>
dziecko.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- I
wybacz mi, że nie będę dobrą matką... Kocham Cię, Edd. Kocham
Cię.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ucałowała
go po raz kolejny i przymknęła oczy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Bladoróżowy
kwiat bezgłośnie opadł na podłogę, choć w głowie wiceadmirała
Garpa odbijało się to tysiąckrotnym echem. Z niedowierzaniem
rzucił się w stronę łóżka. Przerażenie zdławiło go w gardle.
Nie zdołał jednak wydobyć z siebie głosu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Drobna,
kruchutka dłoń dziewczyny bezwładnie osunęła się na brzeg łoża.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
W
otaczającym go rozpaczliwym szaleństwie jednego mógł być pewien,
kiedy spoglądał na jej uśmiechniętą, pobladłą twarzyczkę.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Była
naprawdę szczęśliwa.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
_______________________________________________________</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wreszcie koniec! Przyznam szczerze, po napisaniu epilogu przez dłuższy czas nie mogłam zebrać się do czegoś innego. Myślę, że historia Moulin będzie miała dla mnie szczególne znaczenie, jako opowiadanie. A Wam jak się podobało?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Do następnego!</div>
synnehttp://www.blogger.com/profile/01096889333755224962noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6849849082596280314.post-62343853718668208742015-12-26T02:29:00.001-08:002015-12-26T02:29:26.563-08:00rozdział czwarty; wspomnienia<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
Czas uciekał. Dzień
za dniem, coraz szybciej, aż nie mogła się temu nadziwić.
Wydawało jej się, że cały świat ruszył dalej, a tylko ona
została w miejscu.</div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
Choć starała się
czerpać jak najwięcej z każdej chwili, to coraz częściej
brakowało jej sił. W obawie o zdrowie dziecka musiała zrezygnować
z tak aktywnego spędzania dnia, choć przychodziło jej to z bólem
serca. Pokochała te dzieciaki, które jak do tej pory były dla niej
promykiem nadziei na wzburzonym morzu życia.</div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
Kiedy myślała o
nich, siedząc w bujanym fotelu i głaszcząc brzuch, nie umiała
się nie uśmiechnąć. Już niedługo i ona będzie mogła wytulić
swój największy skarb. Swój jedyny powód do życia. Ostatnią
cząstkę niego.</div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
- Ace... - szepnęła
– Jakie mam wybrać imię?</div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
Gdyby nie fakt, że
znajdowała się w Głównej Kwaterze Marynarki, to ich synek z
pewnością otrzymałby imię po ojcu. Jednakże, będąc świadomą
zagrożenia, jakie sprowadziłoby to na jej dziecko, nie chciała
ryzykować.</div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
Wiatr poruszył
zasłonami. Podniosła się z trudem i podeszła do okna. Wieczór
zapowiadał się wyjątkowo pięknie; na z lekka różowiejącym
niebie snuły się pierzaste chmurki, przypominające ledwie widoczny
welon.</div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
- Dziś mija osiem
miesięcy.. A jakby minęła cała wieczność od chwili, gdy
widziałam Cię po raz ostatni...</div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Duszne powietrze
wypełniało przestronny pokój, w którym przebywała jasnowłosa
dziewczyna. Pogrążona w płytkim śnie osłabiona przez uciążliwe
przeziębienie, leżała okryta jedynie cieniutkim kocem. Do
pomieszczenia wszedł mężczyzna i uklęknął tuż przy łóżku. Z
czułością gładził jej zaróżowione przez gorączkę policzki,
aż w końcu pocałował lekko w czubek nosa. Wiedział, że ją
obudzi, ale był pewien, że jego ukochana nie będzie miała mu tego
za złe.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Cała jej
nieporadność zaraz po przebudzeniu wydawała mu się być
najsłodszym widokiem, jaki mógł obserwować.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>- Ne, Moulin,
wstawaj – wyszeptał – Zabieram Cię gdzieś.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Dziewczyna potarła
oczy i powoli podniosła się z łóżka, ale zachwiała się i
wpadła wprost w ramiona czarnowłosego. Widząc, jak słaba jest,
zaczął wahać się, czy to, co chciał zrobić, było dobrym
pomysłem.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>- Ace, już
dobrze, możesz mnie puścić.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Rozluźnił uścisk,
a ona uśmiechnęła się delikatnie.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>- Gdzie
zaprowadzisz mnie tym razem?</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>- Zobaczysz –
mruknął tajemniczo. Kiedy wychodził, zatrzymał się w pół
kroku i odwrócił - Załóż jakąś jasną sukienkę.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Zdziwił ją
niezmiernie tą prośbą, ale wiedziona pełnym zaufaniem do niego,
wypełniła jego prośbę.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>- Ace, powiedz...</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>- Ciii –
przyłożył palec do ust – Musimy wymknąć się niepostrzeżenie,
rozumiesz?</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> To zadanie okazało
się być trudniejsze, niż im się wydawało, gdy stanęli u szczytu
schodów.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>- A tylko spróbuj
je uszkodzić, to Ci nie daruję – syknęła, obserwując jego
zdolności, wynikające z bycia władającym mocą owocu typu Logia.
Sama miała o wiele trudniejsze zadanie. Każde skrzypnięcie
mroziło im krew w żyłach <strike>(tak jakby człowiekowi – ogniowi
mogła zamarznąć krew, Yohohoho)</strike>. Jednak udało jej się zejść
na dół niemal bezszelestnie.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Spacerowali ulicami
miasta tak jak za pierwszym razem, gdy się spotkali. Powoli, bez
celu, rozglądając się wokoło i chłonąc tak ulotną atmosferę
zabawy, unoszącą się w powietrzu. Czas uciekał szybko, o wiele
zbyt szybko.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Zasłonił jej oczy
i prowadził przez kręte uliczki tak, by straciła orientację.
Kiedy jednak dotarli na miejsce, zdjął opaskę, a jasnowłosa
ujrzała prawdopodobnie ostatni widok, który spodziewała się
zobaczyć.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Nad samym brzegiem
klifu stał nieco poruszony ksiądz, dzierżąc w dłoniach nieco
pomiętą stułę i Pismo Święte. W ogromnym szoku, niemal
niezdolna do postawienia następnego kroku, lustrowała przerażonym
wzrokiem to wielebnego, to przyszłego małżonka. </i>
</div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Czy tego chciała?</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Ogrom miłości,
którego doświadczyła zdawał się utwierdzać ją w przekonaniu,
że warto; jednak wątpliwości niepokojące jej nastoletnie serce
nie pozwalały jednoznacznie i ostatecznie podjąć decyzji. Przecież
mieli całe życie przed sobą...</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Ale nigdy nie mogła
być pewna, kiedy znów go zobaczy. Czy będzie jeszcze kiedykolwiek
taka okazja, by poprzysiąc mu wieczną miłość przed Bogiem...?</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Potrząsnęła
leciutko głową, jakby chcąc uwolnić się od tych wątpliwości.
Kiedy podniosła wzrok, na twarzach obu mężczyzn malowało się
powątpiewanie, ale ona tylko uśmiechnęła się i chwyciła
wyciągniętą w jej stronę dłoń ukochanego.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Przemierzył
tysiące mil morskich, ale zupełnie nieplanowanie zostawił swoje
serce na jednej z malutkich wysepek. I kiedy kapłan z błogim
uśmiechem wypowiedział słowa ' Od teraz jesteście mężem i żoną'
zrozumiał, że to była najbardziej niezamierzona i najlepsza
decyzja jego życia.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Chwilę później,
ukłoniwszy się i gorąco podziękowawszy księdzu, trzymając się
za ręce, pobiegli w stronę miasta, gdzie odbywała się
najhuczniejsza zabawa tamtego lata.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> To była ich noc.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Wcześnie rano, gdy
słońce ledwie wyłoniło się zza odległej linii horyzontu,
opuścił bezszelestnie jej pokój. Wcześniej, na pożegnanie,
ucałował ją w czoło i przykrył kocem. </i>
</div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Szedł spokojnym
krokiem, bez chwili zawahania. Zadanie, które tak bardzo chciał
wypełnić, nadal figurowało na szczycie jego celów do
zrealizowania. Nawet ona nie umiała wygrać z tym postanowieniem.
Nawet ona nie mogła wygrać z jego pierwszą miłością. Z
bezkresnym morzem.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Gdy dotarł już do
portu i pochylił się nad swoją łódką, usłyszał za sobą ciche
kroki. Nie spodziewał się, że przyjdzie; nigdy nie przychodziła.
Stała w bezpiecznej odległości, ze spuszczoną głową, potulna
jak baranek. Choć obiecywał sobie, że nie odwróci się i nie
cofnie, to jego silna wola została złamana, kiedy tylko usłyszał,
jak zakwiliła, próbując nie płakać. Powoli podszedł do niej i
wyciągając przed siebie ramiona, przygarnął do siebie.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
- <i>Musisz żyć,
Moulin – wyszeptał, zdeterminowany do granic możliwości –
Musisz żyć, za wszelką cenę. Pamiętaj, Moulin. Musisz żyć.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Przełknęła
wszystkie słone łzy i pokiwała głową na znak, że rozumie. Choć
taka wizja niewyobrażalnie ją przerażała, to jak zawsze pragnęła
spełnić jego życzenie.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
- <i>Wróć, Ace –
poprosiła cicho, nie podnosząc nawet wzroku.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>- Jeszcze kiedyś
się spotkamy – powiedział i wypuściwszy ją z objęć, odszedł.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Przez następne
dni, codziennie rano, o świcie przychodziła w tamto miejsce i
modliła się, by pewnego dnia szczęśliwie zawitał do jej domu.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i><br /></i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> </i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
Odetchnęła
ciężko. To było jej ulubione wspomnienie. Najświeższe. Mimo
upływu tygodni, nadal czuła ciepło jego ramion i delikatny dotyk
warg na czole. On żył. W jej sercu, on ciągle żył.</div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
Uśmiechnęła
się, czując ruchy maleństwa. Jego ostatnia żyjąca cząstka.
Najcenniejszy skarb na świecie. Musiała go ochronić, za wszelką
cenę. Nawet za cenę życia.</div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i><br /></i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
- <i>Zwariowałaś?
Po co chcesz z nami płynąć?</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Zacisnęła mocniej
palce na swojej zniszczonej torbie.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>- Chcę zobaczyć
kawałeczek świata. Chcę...Chcę... - mówiła coraz ciszej,
łykając łzy – Chcę go osobiście pożegnać.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Nie mieli godnego
kontrargumentu.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<i> Tak oto zabrali ją
ze sobą, na pokład badawczego statku. Wśród grupy naukowców
znalazła przyjaciół. Kogoś, kto dał jej namiastkę bezpiecznego
schronienia, z dala od domu. Aż do dnia, w którym zawitali do
Marineford.</i></div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
Zagryzła
wargę aż do krwi. Szkarłatna strużka zazmaczyła ślad na jej
alabastrowej skórze i spadła na kamienną posadzkę. Bolało. Fale
już dawno zabrały ze sobą wieniec, upleciony z cudem znalezionych
na wyspie kwiatów, który rzuciła w morze; morze, które zabrało
jej ukochanego i towarzyszy podróży.</div>
<br />
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
Zaraz
inny ból przesłonił jej wzrok mgłą; nawet nie zdążyła
krzyknąć, gdy zemdlona siłą nagłego skurczu upadła na podłogę.</div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
__________________________________________________________</div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
Po pierwsze, chcę Was z całego serduszka przeprosić za tą nieobecność. Próbne egzaminy, nauka, trochę brak weny no i przygotowania świąteczne sprawiły, że nie miałam kiedy dodać rozdziału.</div>
<div class="western" style="margin-bottom: 0cm;">
A z okazji - kończących się już właściwie - Świąt Bożego Narodzenia chcę Wam życzyć zdrowia, miłości i uśmiechu na każdy dzień, byście miały dużo wolnego czasu na oglądanie, czytanie i pisanie oraz szczęśliwego, udanego Nowego Roku!</div>
synnehttp://www.blogger.com/profile/01096889333755224962noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6849849082596280314.post-16660336022978176182015-11-29T11:45:00.001-08:002015-11-29T11:45:28.388-08:00trzeci; niesiona wola<div style="margin-bottom: 0cm;">
Tylko nocami czuła się bezpieczna i
wolna. Kiedy większość marynarzy zasypiała, ona nabierała
odwagi, by wstać i podejść do dużego okna. Rozciągająca się
wokół panorama nie zachęcała do kontemplowania jej, nawet po
zmroku, ale w tym powojennym pogorzelisku odnajdywała niezrozumiały
spokój. W pewnym sensie zrealizowała część swojego planu, choć
nie w taki sposób sobie to wyobrażała. Wszystko miało być
inaczej.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Pogładziła dłonią brzuch. Coraz
bardziej wyczuwalne ruchy maleństwa, które nosiła pod sercem były
dla niej najmocniejszym i najlepszym wspomnieniem ukochanego.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Przezroczyste łzy przyozdobiły jej
bladziutkie policzki nietrwałą siecią słonych śladów, niemal
natychmiast osuszoną przez wpadającą przez otwarte okno morską
bryzę. Tak bardzo tęskniła. Jedyne, czego potrzebowała, to silny
uścisk jego ramion. Czuły dotyk. Ciepły ton głosu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Czy ucieszyłby się, widząc ją w
takim stanie? Nie mógł o tym wiedzieć; umierał bez świadomości,
że jego linia krwi przetrwała. Może to lepiej?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Skrzywiła się, czując bolesny
skurcz. Nadal gładziła brzuch dłonią, próbując się uspokoić.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Jeszcze nie. Jeszcze nie.. Jeszcze za
wcześnie – wyszeptała. Słaby uśmiech wkradł się na jej usta. To była jej jedyna siła i powód do życia. Popchnęła drzwi
balkonowe i powoli wyszła na niewielki taras. Chłodny wiatr targał
jej suknią i jasnymi włosami, ale przyjmowała to z wdzięcznością.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie wszystko toczyło się tak, jak
tego oczekiwała. Ale powoli wstawała z kolan i mimo czyhającego
wokół niebezpieczeństwa, nie bała się podnieść głowy.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Pokochała morze. W końcu to ono dało
jej największą miłość życia, pozwoliło uwierzyć w spełnienie
marzeń. Ono je też zniszczyło. Ale nie mogła mieć żalu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Bardzo mi ją przypominasz.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Drgnęła niespokojnie, zaskoczona
czyjąś obecnością. Odwróciła się ze strachem. W mroku nocy nie
potrafiła rozpoznać twarzy tej osoby. Cofnęła się, aż poczuła
za plecami balustradę. Zacisnęła bezradnie dłonie w pięści,
wiedziała, że jest całkowicie zdana na łaskę niespodziewanego
gościa.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dopiero, gdy podszedł bliżej, strach
ustąpił miejsca zdziwieniu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Wi-wiceadmirał Garp? Co pan tu robi?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Mężczyzna roześmiał się cicho.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Wybacz, że Cię wystraszyłem.
Powinnaś się położyć – powiedział, zbliżając się do niej.
Gdyby nie refleks bohatera Marynarki, upadłaby. Wsparta o niego,
zdołała wrócić na swoje łóżko.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Ty jesteś Moulin, prawda? - zapytał,
a gdy skinęła głową, kontynuował – Jesteś taka sama, jak ona.
Cicha, potulna, spokojna..</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-O kim pan mówi? - przerwała mu
nerwowo czując, jak oblewa ją zimny pot.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- O Tobie. I pewnej kobiecie, którą
poznałem 20 lat temu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Otworzyła szeroko oczy. Panika
ponownie ogarnęła ją całą; chciała uciekać, choć nie miała
dokąd.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Mówię o tej, której wolę niesiesz
– uśmiechnął się słabo, niemal niezauważalnie – Była do
Ciebie bardzo podobna, dziecino.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dotknął jej dłoni. W jego
spojrzeniu nie doszukała się złych zamiarów, ale czegoś zupełnie
przeciwnego.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Jestem tu po to, by Cię ochronić.<br />
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie zdążył nawet zacząć swojej
opowieści; Moulin zasnęła, skulona, dziecięcym gestem trzymając
jego dłoń. Przypominała mu niewinne, poranione przez życiowe
sztory dziecko, postawione przed trudną rzeczywistością. Jedynie
we śnie mogła być szczęśliwa i wolna od nieustającego strachu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie chciał iść spać. Wolał zostać
tam i pilnować, by ona w spokoju nabierała sił. Wiedział, że
spotkanie z Sakazukim prędzej czy później musiało dojść do
skutku i choć pragnął jej tego oszczędzić, to nawet jego
możliwości były ograniczone.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Jesteś cudem.<br />
Niemal
bezszelestnie opuścił pokój, tylko nieznacznie uspokojony.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Niby tak bardzo odmienne, a tak
podobne.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Obie wiedzione miłością, która
pozwalała przeżyć za wszelką cenę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dzień mijał za dniem, niemalże
identycznie. Wyzdrowiała; jej śmiech niósł się po Kwaterze i już
nikt nie dziwił się jej obecności. Wolała przebywać ze zwykłymi
marynarzami niż z tymi wysokimi rangą, choć nie raz dostawała od
nich zaproszenia. Kiedy poczuła się silniejsza, by opuścić
budynek, rankami lub popołudniami wymykała się do zniszczonego
miasteczka, gdzie spotykała się z rodzinami Marines. Choć na
początku traktowali ją bardziej jak przybłędę, to swoją
prostolinijnością i szczerym uśmiechem zjednywała sobie nawet
tych najbardziej opornych. Aż zbyt dobrze rozumiała rozpacz tych,
którym Wielka Wojna zburzyła świat. Starała się pomagać lub
wspierać dobrym słowem, a najczęściej bawiła się z
nieświadomymi ogromu zniszczeń i cierpienia dziećmi. Przynajmniej
w ten sposób mogła ubarwić ich smutny czas i jednocześnie
odciągnąć się od zbędnego myślenia.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ciepłe, bezchmurne wieczory nieraz
dawały im poczucie zupełnej beztroski. Nieraz miała wrażenie, że
znów jest roześmianą czternastoletnią dziewczynką, która
spędzała letnie popołudnia na obserwowaniu linii horyzontu na jej
ukochanym Wschodnim Morzu i snuciu marzeń o dalekich podróżach.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Mulan, Mulan, zostań z nami na noc!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Roześmiała się. Jak zwykle
przekręcali jej imię, ale nie była o to zła. Nawet polubiła to,
jak ją nazywali. Schyliła się i wzięła na ręce ciemnowłosą
dziewczynkę, która już od dłuższego czasu wyciągała ku niej
rączki.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Nie mogę – powiedziała, kołysząc
ją – Muszę już wracać. Ale odwiedzę Was – zapewniła ich i
pocałowawszy dziewczynkę w czoła, postawiła ją na ziemi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ukłoniła się i powolnym krokiem
skierowała się ku Kwaterze. Mimo tego, że powinna być
zdecydowanie ostrożniejsza, wybierała odkrytą niedawno drogę na
skróty.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Gdy weszła do pokoju, w którym
mieszkała od kilku tygodni, bez większego zaskoczenia odkrywała,
że Monkey D. Garp czeka na jej powrót. Podświadomie spodziewała
się tego. Przywitała go grzecznym ukłonem i usiadła na brzegu
łóżka.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
- Obserwowałem Cię, kiedy
byłaś z dziećmi – zaczął cicho. Moulin utkwiła w nim
spokojny, skupiony wzrok, a tedy kontynuował – Przez dwadzieścia
lat zastanawiałem się, czy znajdzie się ktoś, kto będzie w
stanie nieść tak trudną i wymagającą ogromnego poświęcenia
wolę... - mówił cicho, z nikłym uśmiechem na ustach, maksymalnie
skoncentrowany na słowach, które wypowiadał – Może nawet
przestałem wierzyć, że taki ktoś się znajdzie. I wtedy pojawiłaś
się Ty. Poraniona, na skraju życia i śmierci, bezsilna. Mówią,
że nic nie zdarza się dwa razy. Ale teraz wiem – Rouge ma godną
następczynię.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Rouge? - powtórzyła bezwiednie.</div>
- Siłą woli sprzeciwiła się naturze
i piętnaście miesięcy po egzekucji kochanka urodziła syna,
przypłacając za to życiem – powiedział, zerkając na nią –
Portgas D. Rouge była mamą Ace'a.<br />
__________________________________________________________<br />
Jak co niedzielę, nowy rozdział. Myślę, że powoli - a nawet szybciej - trzeba będzie rozwijać akcję. Dziękuję, że ze mną jesteście.<br />
Do napisania!synnehttp://www.blogger.com/profile/01096889333755224962noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6849849082596280314.post-60235651643585682192015-11-22T10:05:00.000-08:002015-11-22T10:05:38.277-08:00drugi: wola życia <div style="margin-bottom: 0cm;">
Jej poranione, pokryte wieloma
bandażami ciało tonęło w bieli czystej, świeżo wykrochmalonej
pościeli. Pogrążona we śnie, nawet wtedy umęczona przez niepokój
i wysoką gorączkę, raz po raz zaciskała szczupłe palce na
poszewce kołdry, szepcząc chaotycznie urywane zdania, których
sensu nie mógł zrozumieć nikt.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Organizm walczył ostatkiem sił, nawet
leki podawane przez medyków nie mogły obniżyć temperatury. Kropla
potu spłynęła z skroni i wsiąknęła w opatrunek na policzku.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Starsza kobieta podeszła do łóżka.
Obdarzyła zatroskanym spojrzeniem dziewczynę, a widząc, jak
rozpaczliwie chwyta się materiału, dotknęła jej ręki. Ku
zaskoczeniu zebranych wokół łóżka kilku osób, powoli uspokajała
się; trzymała się nieco pomarszczonej dłoni jak ostatniej deski
ratunku.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Tsuru-san...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Marynarze byli wyraźnie zaskoczeni
pojawieniem się najwyższej stopniem kobiety w Marynarce. Uciszyła
ich gestem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Nie budźcie jej – poprosiła
cicho, obserwując spokojniejszą już twarzyczkę rannej –
Widzicie te zaciśnięte palce? Czekały tylko na odrobinę czułości.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nieznaczny szmer komentarzy poniósł
się po pomieszczeniu, ale zaraz zanikł. Pełne cierpienia błaganie
o wodę dotarło do nich dopiero po kilku chwilach; było tak ciche i
słabe, że nie wiedzieli, czy ta prośba naprawdę została
wyszeptana, czy to tylko wyobraźnia pogrywała sobie z nimi. Obecna
tam pielęgniarka zwilżyła spierzchnięte usta dziewczyny. Ta
odetchnęła z ulgą i powoli uniosła powieki. Kiedy jednak
zorientowała się, gdzie jest i w jakim otoczeniu przebywa, w jje
oczach błysnęło przerażenie. Szarpnęła się, próbując unieść
się na łokciach, ale opadła z powrotem na poduszkę. Zagryzła
wargę, powstrzymując się od jęku bólu. Ciepła dłoń kobiety
spoczęła na jej ramieniu. Przeniosła zdezorientowany wzrok na nią
i znalazła w łagodnym uśmiechu odrobinę spokoju.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Odpoczywaj. To jeszcze nie czas, by
przyszło na świat.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Przytaknęła na wpół świadomie i
zamknęła oczy. Choć kilku marynarzy zadawało jej podstawowe
pytania, nie odpowiedziała na żadne z nich, wciąż znyt
wyczerpana, by mówić. Nawet nie próbowała wytłumaczyć kim jest
ani dlaczego tam się znalazła. Chyba wolałaby w ogóle tego nie
pamiętać. Chciałaby zacząć wszystko od początku, z nową,
czystą kartą. Nie znać jego glosu, dotyku, nigdy nie zaznać
ognistej miłości, która ją niemal spaliła, odcisnęła na duszy
najukochańsze piętno; nie posmakować jego miękkich ust, nigdy nie
pozwolić zaprowadzić się na brzeg klifu i przysięgać.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ale to były najlepsze chwile w jej
niespełna dziewiętnastoletnim życiu. Chowała je głęboko w
sercu, jak jedyny skarb.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dotknęła brzucha. Ono również
żyło. Drobne łzy spłynęły po jej policzkach. Jeszcze miała dla
kogo budzić się i każdego dnia na nowo toczyć walkę. Ulga
dławiła ją w gardle, aż z trudem łapała powietrze.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Skuliła się, choć ból odbierał jej
oddech. W duchu błagała, by odeszli i zostawili ją samą, ale nie
odważyła się wypowiedzieć na głos tej prośby.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Wyjdźcie – słowa wiceadmirał
delikatnie zmąciły ciszę, która zapanowała w pomieszczeniu –
Wystarczy już jej cierpienia.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Żołnierze z lekkim powątpiewaniem
zmierzyli wzrokiem kobietę, ale posłusznie wykonali rozkaz.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dziękuję.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Tsuru odwróciła powoli głowę i
lekko uśmiechnęła się. Usiadła na brzegu łóżka i ostrożnie
uścisnęła obandażowaną dłoń dziewczyny.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Co.. chciałaby pani...usłyszeć..?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Uścisk delikatnie zelżał.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Jak się nazywasz... I co robiłaś w
samym centrum takiej bitwy?
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ranna odetchnęła głębiej. Czekała
ją trudna opowieść. Co mogło zostać wypowiedziane, a co musiało
pozostać tajemnicą? Każdy błąd prawdopodobnie kosztowałby ją
życie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Mam na imię Moulin – powiedziała
cicho, jakby i tego nie była pewna – Znalazłam się tu przez
przypadek... Czy dużo osób wie o tym, że się tu znalazłam? I
gdzie są moi towarzysze..?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Zrezygnowane westchnięcie starszej
pani spotęgowało w niej uczucie niepokoju. Pamiętała je jeszcze
sprzed wybuchu niekontrolowanej bijatyki. Ten paniczny strach.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Tak więc, Moulin...po ostatnich
wydarzeniach na Marineford, wieści rozchodzą się bardzo szybko.
Myślę, że dotarło to do samej góry.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Mimo okropnego bólu, dziewczyna
podniosła się do pozycji siedzącej.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Czyli?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Admirał floty zapewne też już się
o tym dowiedział.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Kimkolwiek by on nie był, taka
informacja wcale jej nie pomagała. Wolałaby pozostać niemal
niezauważona, jednak tak się nie stało.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
– Kim on jest?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Po wojnie Sengoku został zastąpiony
przez admirała Sakazukiego A wracając do Twoich nakama... Jesteś
jedyną, która ocalała.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Krzyk przerażenia wyrwał się z jej
gardła.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Już nie było miejsca jak dom. Została
odarta z resztek nadziei na jakąkolwiek szansę osiągnięcia
wyznaczonego celu. Otrzymała kolejny, raniący duszę cios.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie potrafiła powstrzymać
rozpaczliwego szlochu; płacząc krztusiła się własnym oddechem i
łzami, które zdawały się nie kończyć.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Chcę umrzeć, chcę umrzeć, chcę
umrzeć..! Ale nie mogę, jeszcze nie.. Nie teraz.. Nie mogę...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Tsuru, choć starała się zachować
obojętność, nie umiała już dłużej wytrzymać i objęła ją
ramionami, tak jak matka tuli spłakane dziecko.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Jesteś cudem – wyszeptała,
przełykając własne łzy – Kiedy Cię tu przynieśli okazało
się, że z Twoimi ranami nie powinnaś przeżyć następnego dnia..
Ani tym bardziej Twoje maleństwo.. Ale oboje żyjecie. To znak.
Musisz walczyć.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ale nawet te słowa nie były w stanie
jej uspokoić. Ten ból mógł ukoić tylko czas.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Czas, który ciągle uciekał.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
_____________________________________________________</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Tak jak poprzednio, przepraszam za wszelkie nieścisłości. Niestety, nagięcie kilku faktów w tym opowiadaniu będzie konieczne.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Do następnego!</div>
synnehttp://www.blogger.com/profile/01096889333755224962noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6849849082596280314.post-32874603493611717162015-11-15T07:07:00.000-08:002015-11-15T07:07:26.562-08:00pierwszy:witamy w nowej erze<i>- Mam prośbę.</i><br /><i>- Jaką?</i><br /><i>- Jest śliczna. I bardzo
mądra... Czy mógłbyś...</i><br /><i>- Jesteś taki sam, jak Twój
ojciec.</i><br /> Ciężkie
westchnięcie rozproszyło ciszę, która spowiła tonący w mroku
pokój wiceadmirała. Choć wszyscy prawdopodobnie już spali, to on
czuwał; bacznie obserwował roztaczający się przed Główną
Kwaterą Marynarki Plac, jakby w obawie, że ktoś mógłby zmącić
spokój panujący tamtej nocy. Jego obowiązkiem było strzec tego
miejsca.<br /><i>Jestem Marine! Mój obowiązek to
ochrona Marineford!</i><br /> W imię zasad.<br /> W imię jego
świętego obowiązku.<br /> W imię Absolutnej
Sprawiedliwości.<br /> Nie spodziewał
się, że potrzebowała ona przelania takiej ilości krwi. Teraz
patrzył na podnoszące się z ruin Marineford i myślał, co mogłoby
się stać, gdyby jego wnukowie posłuchali go kilkanaście lat temu.
Pewnie byłoby inaczej. Być może teraz wiedliby spokojne życie na
jedynej słusznej ścieżce. Z ich uporem i silną wolą mogliby już
zdobyć tytuł kapitanów, a może nawet więcej, kto wie? Być
może..<br /> Z każdą myślą
pogrążał się w zawiłych wspomnieniach, nieco wyblakłych,
zniekształconych, zdeformowanych przez czas. Zawsze chciał, by
wyrośli na porządnych ludzi. W którym miejscu popełnił błąd?
Czy oddanie ich pod opiekę Dadan tak źle na nich wpłynęło? Czy
to piracka, niepokorna krew była przyczyną ich niebezpiecznych
marzeń? Ilość pytań bez odpowiedzi nieustannie się powiększała.<br /><i>Gdybyście tylko się mnie
posłuchali..</i><br /> Czas
nie wybaczał żadnych błędów.<br /> Zrozumiał
to dopiero wtedy, gdy jeden z nich, w imię braterskiej miłości,
poświęcił swoje życie.<br />Idioci
– wyszeptał, chowając twarz w dłoniach – Dlaczego ze
wszystkich ludzi na świecie, musiało trafić akurat na Was...?<br /> Było
już za późno. I tylko nadal nie mógł pojąć, że od tamtego
wydarzenia spędził już na tym rachunku sumienia niemal
dziewięćdziesiąt nocy.<br /><div style="display: inline !important; margin-bottom: 0cm;">
- Jak
mam chronić ludzi całego świata, skoro nie udało mi się
uratować swojego wnuka?</div>
<div>
<div style="display: inline !important; margin-bottom: 0cm;">
Czy
kiedykolwiek dostanie rozgrzeszenie?</div>
<br /> Niepokój
jak lepka nić owijał się wokół jej krtani i z każdym oddechem
czuła, że ogarnia ją coraz silniejszy strach. Choć próbowała
zająć się czymkolwiek, co mogłoby odciągnąć ją od
galopujących, zmieszanych obłędem myśli, nie potrafiła się
uspokoić.<br />Z
tamtego wieczora pamiętała tylko panikę, ból i krew.<br /><br />- Admirale
Momonga..<br /> Niepewny
głos jakiegoś żołnierza z jego oddziału wyrwał go z głębokiego
zamyślenia, w którym pogrążył się lustrując zdewastowany
niedawną walką plac.<br />Przeniósł
chłodny wzrok na swego podwładnego.<br />- O
co chodzi?<br />Zakłopotany
chłopak podrapał się po głowie i westchnął, jakby niechętny do
składania wyjaśnień.<br />- Znaleźliśmy
kogoś żywego...<br />- Nie
brać jeńców – lodowaty ton niedoszłego bohatera Marynarki
zdawał się wykluczać wszelkie możliwe inne opcje. Jednak
żołnierz nie zraził się kontynuował, naglony niespodziewanymi
wyrzutami sumienia:<br />- Nie
wygląda na kogoś związanego z piratami, prawdopodobnie to członek
załogi badawczej, która po prostu znalazła się w pobliżu i
została zaatakowana – mówił pewnie, nic nie robiąc sobie z
karcącego wzroku Momongi – To kobieta. Błogosławiona.<br /> Dramatyczna
przemowa zwykłego majtka jeszcze przez dłuższą chwilę dźwięczała
zgromadzonym wokół w uszach. Wiceadmirał potrząsnął głową,
nie mogąc zrozumieć, o co tak naprawdę chodzi.<br />- Błogosławiona?<br />- Proszę
za mną, panie admirale.<br />Przemierzając
krwawe pobojowisko, dotarli aż do jego krańca, brzegu zatoki. Na
ocalałej, szerokiej desce, która prawdopodobnie służyła jako
prowizoryczne nosze, leżała poraniona młoda dziewczyna.<br />Błogosławiona?<br /> Podszedł
do niej bliżej i pochylił się nad nią. Na naznaczonej
zadrapaniami bladej twarzyczce malował się wyraz wielkiego
cierpienia.<br />Błogosławiona?
Widocznie miał na myśli ' w stanie błogosławionym'.<br /> Ranna
poruszyła ustami, ale z jej gardła nie wydobył się żaden inny
dźwięk oprócz słabego charkotu. Zakrztusiła się własnym
oddechem, a z zsiniałych ust wyciekła strużka krwi. Wiceadmirał
widząc, w jak ciężkim stanie znajduje się dziewczyna zrozumiał,
że musi szybko podjąć decyzję, inaczej będzie miał na sumieniu
życie jej i nienarodzonego dziecka, które nosiła pod sercem.<br />- Zabierzcie
ją do Kwatery.<br /> Żaden
z mężczyzn nie drgnął, w osłupieniu wpatrując się w swego
przywódcę.<br />- Przecież
nie mamy pojęcia, kim ona jest i co tutaj robi, a poza tym –
Kwatera to nie szpital!<br /> Przez
moment panowała trudna do zniesienia cisza.<br />- Jeśli
zostanie tu dłużej, to na pewno umrze! To są wyjątkowe
okoliczności, a poza tym.. Jak Ty się zwracasz do bohatera
Marynarki?!<br /> Około
dziesięciu żołnierzy w bezbrzeżnym zdziwieniu obserwowało ostrą
wymianę zdań między Momongą a kapitanem.<br />- Czy
to, że Ci nie stanął na widok Cesarzowej Piratów czyni Cię
bohaterem Marynarki?!<br /> Lekki
uśmiech wkradł się na twarze stojących w pobliżu mężczyzn.
Dowódca prychnął pogardliwie, nie mogac znaleźć dobrej riposty.
Czyż nie ucierpiała jego wygórowana ambicja?<br />- Kilka
minut i będziecie mieć na sumieniach dwa życia. Ktoś musi się
zając jej ranami – oznajmił chłodno – Wykonać. Natychmiast.<br /> Dopiero
wtedy dwóch chłopaków zdecydowało się pomóc jej. Zabrali ją w
bezpieczne miejsce, by ktoś wykwalifikowany opatrzył jej rany.<br /> Zniszczony,
bladoróżowy kwiat został w miejscu, gdzie wcześniej leżała.<br /><br /> W
Kwaterze zawrzało.<br /><div style="display: inline !important; margin-bottom: 0cm;">
- Kim
ten ktoś jest i co w ogóle tutaj robi?</div>
</div>
<div>
<div style="display: inline !important; margin-bottom: 0cm;">
Równie
rozzłoszczony, co zaskoczony Akainu nerwowo przechadzał się
wzdłuż dużego pomieszczenia. Kradzież statku Marynarki i walka z
piratami w tak krótkim czasie po wojnie z Białobrodym nadszarpnęła
ich i tak nadwątlone siły i reputację. Pomoc komuś, kto mógł
współpracować z bandytami przechodziła jego wyobrażenia.</div>
<div style="display: inline !important; margin-bottom: 0cm;">
- To
ciężko ranna kobieta, zabraliśmy ją z miejsca walk, gdyż w
innym przypadku niechybnie by umarła. Poza tym, z naszych ustaleń
wynika, że.. jest to ciężarna kobieta.</div>
</div>
<div>
<div style="display: inline !important; margin-bottom: 0cm;">
Admirał
floty zatrzymał się i powoli odwrócił. Zmierzył wzrokiem
przerażonego marynarza, składającego mu ten raport, aż w końcu
westchnął ciężko i przetarł twarz dłońmi. Sytuacja, do której
doszło, była trudniejsza, niż się spodziewał.</div>
- Zajmijcie
się nią. Potem zdecydujemy, co zrobić.<br /><div style="display: inline !important; margin-bottom: 0cm;">
-Tak
jest!</div>
</div>
<div>
Żołnierz
zasalutował i odszedł.</div>
<div>
Sakazuki
skrzyżował ręce na piersi i zasiadł za masywnym biurkiem, na
którym leżało kilka nieprzejrzanych jeszcze oświadczeń i
sprawozdań.</div>
<div>
Niejasne
uczucie kiełkowało w nim, ale starał je w sobie zdusić,
odrzucając wszelkie myśli o dziewczynie, którą lekarze właśnie
próbowali uratować.</div>
<div>
_______________________________________________________</div>
<div>
Przepraszam za wszelkie nieścisłości i chaos, ale niestety, ten rozdział tego wymagał. </div>
<div>
No i oczywiście dziękuję za wszystkie miłe słowa, jesteście kochane.</div>
<div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
</div>
synnehttp://www.blogger.com/profile/01096889333755224962noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6849849082596280314.post-13632165324008274432015-11-08T06:55:00.005-08:002015-11-08T06:55:59.378-08:00prolog: pokorna jak baranek <div style="margin-bottom: 0cm;">
Wieści o wydarzeniach z Marineford
dotarły nawet tam. Wszyscy starali się ochronić ją przed
koszmarnymi wieściami. Zwodzili, ukrywali przed nią gazety, albo
pokrętnie mówili, że ostatnio nie mieli czasu, by przejrzeć
prasę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
A ona czuła, że została sama. Nikt
nie musiał potwierdzać jej domysłów. Silne przeczucie nie
opuszczało jej ani na krok, aż w końcu przyszedł dzień, w którym
poznała prawdę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Siostrzyczko, siostrzyczko..!
Wreszcie Cię znaleźliśmy!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Radosny głos dzieci odbił się echem
w jej głowie, ale nic nie zrozumiała z ich słów. Pustym wzrokiem
wpatrywała się w horyzont, tak jakby to mogło jeszcze coś
zmienić. Nie reagowała na bodźce, nie odpowiadała na słowne
zaczepki.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-... chodź, bo zmarzniesz..!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Spuściła głowę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>A więc to musiał być taki koniec?</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- .... w domu czekają z obiadem!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Zagryzła wargę. Z jej oczu nie
wypłynęła ani jedna kryształowa łezka. Wszystkie wypłakała
podczas ostatnich nocy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Siostrzyczko?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Rozluźniła zaciśniętą dłoń, a
wiatr porwał do tańca kilka kartek gazety. Wesołe pokrzykiwania
natychmiast ustały. Stało się coś, co nie powinno mieć miejsca.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Przymknęła powieki. Wszystko to, co
ją otaczało, nagle zupełnie straciło na wartości. Przestała
zwracać na to uwagę. Nie czuła nic. Ani żalu, ani smutku, ani
strachu. Pozwoliła głuchej pustce wypełnić jej duszę. Nie
buntowała się. Nie wyszeptała nawet jednego, zrozpaczonego słowa.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ciepłe podmuchy wiatru bawiły się
jej jasnymi włosami, szarpiąc je i plącząc. Dwoje około
dziewięcioletnich dzieci w milczeniu obserwowało ją, aż w końcu
zdecydowały się do niej podejść. Dopiero, kiedy ciepła rączka
rudowłosej dziewczynki wsunęła się w jej chłodną dłoń,
przeniosła na nich swój wzrok.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Siostrzyczko, wracajmy do domu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Pozwoliła, by to one zaprowadziły ją
do jej ostatniego już schronienia przed złem całego świata.
Mijała wszystkich znajomych ludzi, którzy pozdrawiali ją
serdecznie. Wodziła smutnym spojrzeniem po ich wesołych, niemal
beztroskich twarzach, ale jednak nie zapytała nikogo, dlaczego ją
okłamywali. Nie miała im tego za złe.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Kiedy tylko przekroczyła próg domu,
powitał ją przyjemny zapach świeżo przygotowywanych potraw.
Rozejrzała się po przestronnym pomieszczeniu; na stole leżało
pięć nakryć, a pośrodku stał bukiet czerwonych kwiatów. Z
kuchni dochodziły ją odgłosy zwyczajowego krzątania się podczas
gotowania. Odetchnęła głęboko. Powoli, nieco chwiejnie skierowała
się ku schodom prowadzącym na wyższe piętro. Zamknęła oczy, z
czułością dotykając drewnianej poręczy.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Znów słyszała głośny śmiech,
który w tamte dni wypełnił ich dom. Odbijał się echem i powracał
na nowo. <i>Wtedy było tak dobrze.</i>
Szybkie kroki na schodach, gdy starała wymknąć się
niepostrzeżenie w tamten upalny wieczór, najpiękniejszy w jej
życiu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Uśmiechnęła
się słabo. Tak minęły dwa miesiące od tamtych wydarzeń. Kto by
pomyślał, że tak to wszystko się potoczy? Wtedy nie myśleli o
przyszłości; była tak odległa i niepewna, jak sen. Nie mogła
oczekiwać niczego innego. Życie, jakie wiedli piraci nie pozwalało
im snuć dalekosiężnych planów, które zostawały nieraz zmieniane przez
potężnie, nieujarzmione morze w kilka chwil.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie
chcieli być ze sobą tysiąc lat, wystarczył im czas dany tego
dnia, w którym się spotykali.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dopiero
ciche westchnięcie kobiety stojącej w drzwiach kuchennych wyrwało
ją z zamyślenia. Obdarzona ciepłym uśmiechem rodzicielki starała
się odwzajemnić gest, ale smutny grymas na jej bladej twarzy
niewiele miał z tym wspólnego.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Moulin,
zjedz z nami.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Jasnowłosa
pokręciła głową.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Przepraszam
– wyszeptała, choć miała wrażenie, że jej niknął w
otaczającej ją przestrzeni – Nie dam rady. Pójdę się położyć.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie
czekając na odpowiedź, wspięła się po schodach na piętro. Czuła
się coraz gorzej; powoli szła w stronę swojego pokoju, sunąc
dłonią po zimnej ścianie. Łapczywie łykała hausty nieco
chłodniejszego wieczornego powietrza z nadzieją, że
obezwładniająca ją słabość za chwilę ustąpi. Posunęła się
jeszcze o jeden krok dalej, ale straciła równowagę i bez
przytomności upadła na podłogę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
________________________________________________________</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
To będzie - mam nadzieję - coś dłuższego. Z reguły mają pojawiać się tu same jednoparty, ale tego pomysłu nie dało się ująć w taki sposób.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Jakieś domysły, co, kto, jak? :)</div>
synnehttp://www.blogger.com/profile/01096889333755224962noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6849849082596280314.post-18304163847766279072015-11-02T10:53:00.001-08:002015-11-02T10:53:42.980-08:00Długi czas bez Ciebie <div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="color: #666666;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">To
był długi dzień, bez Ciebie mój przyjacielu.</span></span><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span><span style="color: #666666;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Opowiem
ci o nim, gdy znowu się spotkamy.</span></span><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span><span style="color: #666666;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Zaszliśmy
bardzo daleko.</span></span><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span><span style="color: #666666;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Opowiem
ci o tym, gdy znowu cię zobaczę.</span></span><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span><span style="color: #666666;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Gdy
znowu cię zobaczę.</span></span><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
</div>
<div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<br />
</div>
<div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><i> Widzisz?
Widzisz, prawda? Stałem się silniejszy. O wiele silniejszy. Teraz
już nie pozwolę, by ktokolwiek mi bliski odszedł. Ochronię ich
wszystkich. Obiecuję.</i></span></span></div>
<div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><i>Ty
też w to wierzysz, prawda? Zawsze we mnie wierzyłeś. Nieważne,
jak bardzo nasze wizje się różniły, to Ty i tak ostatecznie
przystawałeś na moją propozycję. Nieraz się złościłeś,
nieraz obrażałeś się lub mówiłeś o kilka słów za dużo, ale
jakiś czas później przychodziłeś z przeprosinami, skruszony i
smutny.</i></span></span></div>
<div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><i>Dlatego
proszę, wierz we mnie. Z tobą po mojej stronie będę mógł,
potrafił więcej. </i></span></span>
</div>
<div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><i> Ciężko
mi było zebrać się w sobie, ale myśl o byciu mocniejszym
pozwoliła ruszyć z miejsca. Musiałem pozbierać kawałki mojej
duszy, rozsypane jak popiół na wietrze. To niemożliwe. Dlatego
teraz taki jestem. Wybrakowany, posklejany koniecznością. Chyba nie
tak powinienem się odrodzić. Prawda?</i></span></span></div>
<div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><i> Nie
zatrzymaliśmy się. Płyniemy dalej, z ogromną wiarą, że jeszcze
trochę i uda nam się zrealizować cel. Cieszysz się, prawda? Nie
pozwoliłem im się poddać. Oni nie pozwolili poddać się mnie.</i></span></span></div>
<div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><i> Tęskny
wiatr nam przygrywa, kiedy na statku trwa impreza, nareszcie wolna od
łez i smutku. Wszystko wróciło do normy. </i></span></span>
</div>
<div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><i>Nie,
jednak nie wszystko. Wiem, pewne rzeczy pozostaną bez zmian. A może
teraz nie ma normy? Może my utworzyliśmy ją na nowo? Jak myślisz?</i></span></span></div>
<div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><i> Nowy
Świat rozpościera szeroko swe ramiona. Musimy znów rzucić się w
otchłań przygody. Czas pozwolić sobie na wybaczenie. Prawda...?</i></span></span></div>
<div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><i> Jak
dobrze Cię znam, to na pewno kazałbyś mi przestać się obwiniać.
I na dodatek uwiązał kulę z Morskiego Kamienia u nogi w ramach
kary. Tylko, że... ja nie chcę przestać. Nie chcę uwolnić się
od tej słodkiej agonii. </i></span></span>
</div>
<div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><i> Tak
wielka różnica między nami. Twój ogień – gorący, mój –
zimny. Twój – niszczy, mój – leczy. Ale nigdy nie robiłeś
sobie krwawej rozrywki z własnych umiejętności. Mimo całej Twojej
porywczości i głupoty, umiałeś używać tego rozważnie. Jak
zawsze, nieobliczalny, niewymierny, zaskakujący...</i></span></span></div>
<div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><i> Proszę,
wierz we mnie. Niosę teraz na swych barkach potęgę i szacunek, na
jaki zasłużył sobie człowiek, którego znak wytatuowany mam na
piersi.</i></span></span></div>
<div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><i> Wierz
we mnie, Ace.</i></span></span></div>
<div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<br />
</div>
<div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"> Już
niemal świta, kiedy Marco z trudem podnosi się z kolan. Nagli go
myśl, że musi wrócić do reszty załogi. Pociera zmęczone,
zapuchnięte od łez oczy i uśmiecha się słabo.</span></div>
<div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; line-height: 0.4cm;">- Opowiem
Ci o tym, kiedy znów się spotkamy.</span></div>
<div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"> Dotyka
z czułością lekko zwiędniętych, białych róż. Tuż obok leży
większy bukiet kwiatów, dla innej osoby, za którą także wszyscy
tęsknili.</span></div>
<div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">Pierwszy
raz od dawna pozwolił sobie na łzy. </span>
</div>
<div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">Otrzepuje
spodnie z grudek ziemi i omiata wzrokiem całą okolicę ostatni raz.
Świat się zmieniał, ale to miejsce pozostawało takie same. Jego
najboleśniejsza odskocznia.</span></div>
<div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"> Zamyka
oczy. Na skórze czuje pierwsze letnie promienie słońca. Wiatr
bawi się jego włosami, mierzwi je według własnej, nieodgadnionej
koncepcji.</span></div>
<div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;"><i>Marco.
Marco.</i></span></span></div>
<div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">Niemal
słyszy jego ciepły głos, gdzieś pomiędzy pohukiwaniem
mocniejszych podmuchów. Czyni znak krzyża i odchodzi, nie
odwracając się za siebie.</span></div>
<div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">Wierz
we mnie Ace.</span></div>
<br />
<div class="western" style="line-height: 0.4cm; margin-bottom: 0cm; orphans: 2; widows: 2;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">Czekaj
na mnie, Ace.</span></div>
synnehttp://www.blogger.com/profile/01096889333755224962noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6849849082596280314.post-21718094722701162562015-11-01T08:14:00.001-08:002015-11-01T08:14:35.917-08:00Powitanie.Powiadają, że najtrudniej zacząć. To prawda.<br />
Pragnę wszystkich zaglądających tu serdecznie powitać. Mam nadzieję, że zostaniecie na dłużej i że nie odstraszy Was moja pisanina. Będę tu, w miarę możliwości, publikować jednoparty związane z One Piece - shounen ai oraz o pairingach damsko-męskich. Z yaoi może być bardzo ciężko - samo czytanie jest dla mnie sporym wyzwaniem, a co dopiero pisanie [*] - ale nie mogę niczego wykluczyć.<br />
Tak więc liczę, że będzie mi towarzyszyć w czasie tej podróży przez świat morskich przygód.<br />
Trzymajcie się,<br />
synne.synnehttp://www.blogger.com/profile/01096889333755224962noreply@blogger.com0