Morze dawało.
Morze zabierało.
Wpatrując się w jego bezkresną otchłań,zdawała się z tym
wreszcie godzić. Spędzała tak niemal każdą bezsenną noc, uciekała z ciepłego
domu, by niewidzącym wzrokiem wodzić po linii horyzontu.
Czekała.
Panie Listonoszu, czy
masz dla mnie list?
Panie Listonoszu, czy
masz dla mnie list?
List dla mnie
Od mojej prawdziwej
miłości
Zgubionej na morzu
Zgubionej na morzu?
Czy tylko jej się zdawało, czy na skraju, gdzieś hen, daleko
dostrzegła światło? Zielone światło nadziei..
Z tego miejsca nie było nawet widać brzegu, gdzie znajdowała
się tamta przystań.
Pełne goryczy, ciężkie łzy spadły na mokrą od deszczu
ziemię. Wolała ich nie ocierać. Pozwoliła porywistemu, północnemu wiatrowi, by
je brutalnie osuszył, by przeszył ją na wskroś. Chociaż tego nie chciała.
Będąc szczerą, nie chciała tego wszystkiego. Tego, co było i
miało być. Nie chciała, wołając rozpaczliwie do chmurnego nieba, żadnego
wspomnienia związanego z nim. Nie
chciała ich, tak kruchych, podatnych na każdy podmuch powietrza. Zbyt słabych,
by przetrwać. Nie chciała nawet ostatniego promyka słońca, jaki posiadała.
Nie chciała nic.
Chciała mieć wszystko.
Tylko w nim. Tylko przy nim.
I nic więcej. Tak mało, a tak wiele. Tak prosto, a tak niewykonalnie.
Ale zamiast tego, miała swój dom niedaleko klifu, pracę w
niewielkim barze i najsłodszą kruszynkę, która wciąż patrzyła na świat pełnymi
niezrozumienia oczami.
I jego... Gdzieś, na odległych oceanach, o których tylko
śniła. Skazana z góry na porażkę. Dlaczego pokochała go tak bardzo, skoro
pojawił się tylko jak cień?
Świat szedł do przodu, ona została w tyle. Znowu spędzała
swoje życie na czekaniu. Tak, jak wcześniej.
I tylko chwilami, wdychała to powietrze z lubością. Tylko
momentami w zmęczonych, ciemnych oczach odbijało się światło przystani. Miejsca
początku.
Może złudne i zgubne. Ale wciąż prawdziwe.
Zielone światło nadziei.
_____________________________________________
Jakiś pomysł, kto i co? ^^
_____________________________________________
Jakiś pomysł, kto i co? ^^
O, jak miło wejść podczas przerwy w pisaniu i zobaczyć nowy post :D Aż się człowiekowi weselej na sercu robi w taką deszczową pogodę. Czyżby chodziło o Makino? Tak jakoś nakierowała mnie ta wspominka z barem, ale zawsze mogę się mylić :D
OdpowiedzUsuńJak zwykle szybko (za szybko!) i przyjemnie się czytało, czekam na ciąg dalszy!