Cisza, która na moment zapanowała w
przestronnym pomieszczeniu zdawał się odbijać echem w ich głowach.
Dopiero gdy przerwało ją ciche kwilenie, dotarło do nich, co tak
naprawdę się stało. To, czego tak niecierpliwie oczekiwali.
Blady uśmiech nie schodził z jej
twarzyczki, odkąd tylko przytuliła do siebie pierwszy raz swoje
upragnione maleństwo. Łzy radości spływały po jej policzkach i
bezgłośnie wsiąkały w materiał jasnej koszuli nocnej. Z
największą czułością i niedowierzaniem dotykała maleńkich,
zaciśniętych piąstek, tak delikatnych, że bała się, by nie
zrobić mu krzywdy.
Otarła niedbale policzki, choć
wiedziała, że za chwilę powrócą do swego pierwotnego stanu.
- To moje dziecko – wyszeptała,
leciutko kołysząc spłakanego chłopca – To dziecko moje... I
jego... To cud...
Niemal dławiła się łzami, które
nie przestawały znaczyć cieniutkich, przezroczystych śladów na
jej twarzy. Ucałowała go w czoło i obdarzyła pełnym miłości
spojrzeniem.
A więc nadszedł ten dzień.
Nareszcie.
- Jego
imię... to... Edward...
Portgas
D. Edward – dokończyli w myślach razem z Garpem.
Gol
D. Edward.
Starszy
mężczyzna, stojący nieopodal, nie mógł się nie uśmiechnąć
słysząc imię, które wybrała dla swego syna.
- Bądź
dumny, Edd – szeptała, głaszcząc maleństwo po główce –
Bądź dumny ze swojego taty. Bądź zawsze dumny z tego, kim
jesteś.
Płakali
oboje. Ona, bezgranicznie szczęśliwa, i ich
dziecko.
- I
wybacz mi, że nie będę dobrą matką... Kocham Cię, Edd. Kocham
Cię.
Ucałowała
go po raz kolejny i przymknęła oczy.
Bladoróżowy
kwiat bezgłośnie opadł na podłogę, choć w głowie wiceadmirała
Garpa odbijało się to tysiąckrotnym echem. Z niedowierzaniem
rzucił się w stronę łóżka. Przerażenie zdławiło go w gardle.
Nie zdołał jednak wydobyć z siebie głosu.
Drobna,
kruchutka dłoń dziewczyny bezwładnie osunęła się na brzeg łoża.
W
otaczającym go rozpaczliwym szaleństwie jednego mógł być pewien,
kiedy spoglądał na jej uśmiechniętą, pobladłą twarzyczkę.
Była
naprawdę szczęśliwa.
_______________________________________________________
Wreszcie koniec! Przyznam szczerze, po napisaniu epilogu przez dłuższy czas nie mogłam zebrać się do czegoś innego. Myślę, że historia Moulin będzie miała dla mnie szczególne znaczenie, jako opowiadanie. A Wam jak się podobało?
Do następnego!
O nie, właśnie tak bardzo obawiałam się takiego zakończenia, takiego samego jak w przypadku Rouge. Umarła jednak szczęśliwa, pozostawiając po sobie kolejnego potomka z linii krwi Rogera. Można powiedzieć, że teraz znów jest razem z Acem. Aż się łezka w oku zakręciła. I czyżby Edward miał zostać wydelegowany do Dadan? XD
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemne opowiadanie, na pewno zostanie w mojej głowie na bardzo długo. Czekam niecierpliwie na kolejne Twoje pracę, życząc przy tym wielu pomysłów i weny.